Zieleń pod Wąbrzeźnem jest piękna, swojska, pachnąca ziołami i bzem. Wiosną i latem uderza nadmiarem roślinności. Miejscowi już nawet tego nie zauważają, bo się przyzwyczaili. Każdy by się przyzwyczaił.
Sporo z nich żyje z roli. To wyznacza tutaj rytm życia. Gospodarz zasieje i się martwi czy wyrośnie. A jak wyrośnie, to mu-si to zebrać i sprzedać. Potem znowu oranie pola, sianie, zima i zbiory.
- Tu jest aż za spokojnie. Wróć! Raczej było - twierdzi Lucyna.
Czytaj: Ciała dwóch osób wyłowiono ze stawu pod Wąbrzeźnem. Zabójstwo?
Śledczy spekulują czy Karol wypadł z własnego balkonu, który nie był zabezpieczony, bo dom jest nowy i nie wszystko w nim jeszcze skończone. - Cholera wie. To przecież nie jest aż tak wysoko. Ale kawał chłopa z niego był. Jak uderzył z impetem... No nie wiem. Dziwne to wszystko i tyle - ocenia Henryk, który dość dobrze znał Karola.
A co z Gołębiewskimi? Ciało kobiety pływało na środku sadzawki. Zwłoki męża utkwiły bliżej skarpy.
Cały tekst Przemysława Deckera przeczytasz ,w piątek , w magazynowym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy również do zakupu e-wydania. Możesz ściągnąć też naszą gazetę na iPada.
Czytaj e-wydanie »