To możliwe. Tak dzieje się zawsze, gdy dopada nas pourlopowa depresja. Co więc powinniśmy doradzić tym wszystkim, którzy powoli "spływają" do swoich zakładów pracy, by nie wpadli w ten pourlopowy dołek?
Oto rady, które znaleźliśmy w serwisie Praca i Zdrowie:
- Nie idźmy do pracy prosto z urlopu. Gdy do biura wpadniemy prosto z lotniska, stres pourlopowy będzie jeszcze większy. Weźmy też dodatkowy wolny dzień lub wróćmy z wakacji w sobotę. Dodatkowy wolny dzień pozwala spokojnie rozpakować walizki, poleniuchować, oswoić się z miastem i czekającymi, codziennymi obowiązkami.
- Powoli i stopniowo powinniśmy dostosować się do obowiązującego rytmu pracy. Zamiast rzucać się od razu w wir obowiązków, warto przez chwilę pogadać z kolegami o ostatnich wydarzeniach w firmie, wymienić wrażenia z wakacji, spokojnie sprawdzić pocztę i uporządkować sprawy od najważniejszych do mniej istotnych.
- Pierwszego dnia w pracy dobrze jest zająć się czymś prostym i niewymagającym dużej koncentracji uwagi, np.: porządkowaniem papierów zalegających na biurku, przeglądaniem notatnika.
- Powinniśmy też zaakceptować zjawisko stresu pourlopowego i towarzyszące mu uczucia, takie jak lekkie rozleniwienie, gorszy humor, spadek nastroju.
- Zaległości w pracy należy nadrabiać powoli, ale systematycznie. Dobrze jest ustalić listę najważniejszych spraw i skupić się na ich realizacji.
- Ważne jest też, co będziemy robić po pracy. Optymalne rozwiązanie to rower, basen, rolki itd. Te aktywności pozwalają przedłużyć wakacje i jednocześnie pozwalają oderwać naszą uwagę od spraw zawodowych.
Pamiętajmy! Człowiek potrzebuje 3-4 dni, żeby na dobre wrócić do nowej rzeczywistości, jaką jest praca.