O sprawie poinformowała mieszkanka Pruszcza. Nie chciała podać swoich danych, nie zdradziła także, jakie przedsiębiorstwa ma na myśli. Postanowiliśmy jednak sprawdzić ten sygnał. Dotyczył dotacji przyznawanych przez Powiatowy Urząd Pracy, które wykorzystują pracodawcy.
Więcej wiadomości ze Świecia na www.pomorska.pl/swiecie.
- Firma dostaje 25 tys. zł na zatrudnionego bezrobotnego - mówiła Czytelniczka. - Potem go zwalnia. Zatrudnia następnego i znowu dostaje dotację. To karuzela niekończących się pieniędzy i stres dla mistrzów, którzy muszą ciągle uczyć nowe osoby.
Świecki pośredniak nie przyznaje w tej chwili dofinansowania w takiej wysokości. Maksymalna kwota jaka może trafić teraz do przedsiębiorcy to 20 tys. zł za doposażenie miejsca pracy. Musi tam być zatrudniony bezrobotny.
- W dodatku pracodawca musi utrzymać takie miejsce przez 24 miesiące - mówi Karolina Kasica, dyrektor PUP w Świeciu.
Przez cały czas musi przy nim być zatrudniony bezrobotny. Jeżeli sam odejdzie z pracy, a pracodawca przesunie kogoś na to stanowisko, to traci dotację. Gdy bezrobotny sam odchodzi, pośredniak stara się zaproponować kolejnego.
- Nie zawsze się to udaje, bo są potrzebne odpowiednie kwalifikacje. Gdy nikogo nie znajdziemy dla pracodawcy, to dotacja obcinana jest proporcjonalnie do czasu przez jaki bezrobotni na takim stanowisku pracowali.
Ale w tym roku dopiero trwa nabór wniosków na ten program. Uruchomiony jest drugi, w którym pracodawca może dostać ok. 2 tys. zł miesięcznie na pensję dla zatrudnionego bezrobotnego do 30 roku życia. Pośredniak dokłada się przez rok, a potem firma musi płacić samemu przez kolejny rok. W ten sposób w tym roku pracę znalazły 83 osoby.
- Do końca roku ta liczba może wzrosnąć do 120 - dodaje Kasica.