- Będzie to już czwarte liczenie głosów w tym roku, bo trwa maraton wyborczy - zauważa Michał Rzymyszkiewicz, radny PO, pełnomocnik Komitetu Wyborczego PO w Toruniu, który zbiera i zgłasza chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Nie ukrywa, że 80 procent nazwisk na listach to te same, sprawdzone już osoby.
Ostatnio ten komitet miał tylko raz kłopot z zapełnieniem list chętnymi. Zdarzyło się to przed ostatnim referendum, gdy stawka za pracę w komisji wyborczej wyniosła 140 zł dla szeregowego jej członka, natomiast 180 dla przewodniczącego. Dla porównania w jesiennych wyborach samorządowych dieta była dwa razy większa.
W komentarzach do tego referendum, w którym frekwencja nie przekroczyła 8 procent można było usłyszeć opinie, że jedyny pożytek z niego to pomoc potrzebującym, którzy dzięki pracy w komisjach mogli uczciwie zarobić.
- Opinia mocno przesadzona, do liczenia głosów zgłaszają się ludzie o różnym statusie materialnym - podkreśla Rzymyszkiewicz. - Co więcej, wielu to ludzie z misją, którzy nie chcą sprowadzać wyborów do aktu głosowania i są autentycznie zaangażowani w pracę w komisji.
- Nasi kandydaci nie idą do pracy przy liczeniu głosów dla pieniędzy - twierdzi z kolei Maria Cieślak, pełnomocnik Komitetu Wyborczego Zjednoczona Lewica, który deleguje do tego stałych sympatyków.- Często dumnych, że mogą nas reprezentować.
Praca w komisji to, jak mówią pełnomocnicy partii, ciężki kawałek chleba. Bo szkolenia, dyżur w komisji, a potem liczenie głosów. Bywa, że do późna w nocy.
- Kandydat, jak widać, musi podołać wielu obowiązkom członka komisji, mieć sprawne oko, dobrze liczyć - przyznaje pełnomocnik Maria Cieślak, która rekrutuje chętnych. - Dlatego jeśli ktoś trzy razy próbuje wypisać druczek zgłoszenia, to widzę, że sobie nie poradzi.
Stawka za pracę w komisji podczas najbliższych wyborów wynosi od 160 zł do 200 złotych. Nabór kandydatów niedawno zakończono. Efekt? W co piątej obwodowej komisji wyborczej w Toruniu chętnych do pracy było więcej niż miejsc. O obsadzie zadecydowało losowanie.
Dla chętnych do pracy przy liczeniu głosów w nadchodzących wyborach to ostatnia okazja do takiego zarobku w najbliższym czasie. Najbardziej zapracowani członkowie po raz czwarty w tym roku zasiądą w komisji i po raz szósty w ostatnich dwóch latach.
Kolejny nabór dopiero za cztery lata.