https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Praca w komisji w Toruniu nie jest łatwa. Jednak cieszy się zainteresowaniem

ACB
W komisjach wyborczych pracują często te same osoby. Należy do nich liczenie głosów - czasami nawet do samego rana
W komisjach wyborczych pracują często te same osoby. Należy do nich liczenie głosów - czasami nawet do samego rana Grzegorz Olkowski
Jest wielu chętnych do liczenia głosów w zbliżających się wyborach parlamentarnych. W co piątej komisji był nadkomplet kandydatów i przeprowadzano losowanie.

- Będzie to już czwarte liczenie głosów w tym roku, bo trwa maraton wyborczy - zauważa Michał Rzymyszkiewicz, radny PO, pełnomocnik Komitetu Wyborczego PO w Toruniu, który zbiera i zgłasza chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Nie ukrywa, że 80 procent nazwisk na listach to te same, sprawdzone już osoby.

Ostatnio ten komitet miał tylko raz kłopot z zapełnieniem list chętnymi. Zdarzyło się to przed ostatnim referendum, gdy stawka za pracę w komisji wyborczej wyniosła 140 zł dla szeregowego jej członka, natomiast 180 dla przewodniczącego. Dla porównania w jesiennych wyborach samorządowych dieta była dwa razy większa.

W komentarzach do tego referendum, w którym frekwencja nie przekroczyła 8 procent można było usłyszeć opinie, że jedyny pożytek z niego to pomoc potrzebującym, którzy dzięki pracy w komisjach mogli uczciwie zarobić.

- Opinia mocno przesadzona, do liczenia głosów zgłaszają się ludzie o różnym statusie materialnym - podkreśla Rzymyszkiewicz. - Co więcej, wielu to ludzie z misją, którzy nie chcą sprowadzać wyborów do aktu głosowania i są autentycznie zaangażowani w pracę w komisji.

- Nasi kandydaci nie idą do pracy przy liczeniu głosów dla pieniędzy - twierdzi z kolei Maria Cieślak, pełnomocnik Komitetu Wyborczego Zjednoczona Lewica, który deleguje do tego stałych sympatyków.- Często dumnych, że mogą nas reprezentować.

Praca w komisji to, jak mówią pełnomocnicy partii, ciężki kawałek chleba. Bo szkolenia, dyżur w komisji, a potem liczenie głosów. Bywa, że do późna w nocy.

- Kandydat, jak widać, musi podołać wielu obowiązkom członka komisji, mieć sprawne oko, dobrze liczyć - przyznaje pełnomocnik Maria Cieślak, która rekrutuje chętnych. - Dlatego jeśli ktoś trzy razy próbuje wypisać druczek zgłoszenia, to widzę, że sobie nie poradzi.

Stawka za pracę w komisji podczas najbliższych wyborów wynosi od 160 zł do 200 złotych. Nabór kandydatów niedawno zakończono. Efekt? W co piątej obwodowej komisji wyborczej w Toruniu chętnych do pracy było więcej niż miejsc. O obsadzie zadecydowało losowanie.

Dla chętnych do pracy przy liczeniu głosów w nadchodzących wyborach to ostatnia okazja do takiego zarobku w najbliższym czasie. Najbardziej zapracowani członkowie po raz czwarty w tym roku zasiądą w komisji i po raz szósty w ostatnich dwóch latach.

Kolejny nabór dopiero za cztery lata.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Obywatel

Praca wredna.

Zaczynasz godzinę przed otwarciem lokalu, siedzisz przynajmniej do północy. Do tego jest jeszcze szkolenie sztuk jeden dla zwykłego członka komisji, przewodniczący i zastępca muszą jechać na jeszcze jedno, obsłuyga informatyczna ma testy, które są wyznaczane w środku tygodnia na godzinę 10.

A na koniec jest szansa, że część ludzi nazwie Cie agentem władzy, który fałszuje wybory. ;)

c
całkowicie POmylony?

Co ta za chłopina reklamuje się, raz jako skuteczny dla Torunia a drugi raz jako skuteczny dla regionu?

Czy, dla niego region =Toruń?

K
Krzyżak też pająk

Nawet za 300 zł nie ruszyłbym się do tej "roboty" ! Za ten mizerny grosz masz wyjęte z życiorysu co najmniej trzy doby. Wychodzi na godzinę po około 4 zł. Przy łopacie zarabia się dwa trzy razy tyle. "Jakość" członków komisji mierna i mizerna z reguły niewykształceni analfabeci na zasiłkach lub bezrobotni.

G
Gość

Za trzy lata wybory samorządowe.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska