Pan Marek głęboko wierzył, że to "rozliczenie" nastąpi wczoraj. Ale bardzo się... przeliczył. - Mimo zapewnień nie dostałem nawet złamanego grosza. Czuję się zbywany. Jeśli tak dalej pójdzie, zgłoszę sprawę do sądu pracy - mówi mężczyzna.
I dodaje, że nie tylko on nie dostał swoich ciężko zarobionych pieniędzy. - Czeka na nie ok. 30 osób - dodaje Kudlerek.
"Pomorskiej" w rozmowie telefonicznej potwierdził to jego kolega. - Liczę, że w końcu dostanę zaległe wypłaty - twierdzi ten mężczyzna.
Wiesław Radzikowski, szef Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych i Drogowych przekonuje: - Każdy otrzyma swoje pensje.
Przeczytaj również: Po naszej publikacji: Opowiem wam, jak szukam pracy
Czekają na przelewy
Marek Kudlerek pracował w tej firmie na "umowę zlecenie" od maja do grudnia 2013 roku. Twierdzi, że na początku wypłaty były regularne. Problemy zaczęły się dopiero w lipcu. - Dostałem tylko część pensji - zapewnia mieszkaniec wsi Kłódka.
Dobre i to. Bo - zdaniem pana Marka - w październiku, listopadzie i grudniu wypłat już nie było. - W grudniu szef oddał mi jedynie pieniądze za październik. Obecnie jest mi winien około 5 tysięcy złotych - zapewnia Kudlerek.
Twierdzi on, że te pieniądze są mu teraz bardzo potrzebne, bo nie ma choćby na opłacenie bieżących rachunków. A na zasiłek z "pośredniaka" się nie załapał.
Wiesław Radzikowski przekonuje, że to rozumie, ale od ręki nic nie może zrobić. - Czekamy na pieniądze za prace, które już wykonaliśmy - tak to się odbywa w branży budowlanej. Mieliśmy otrzymać je już w ubiegłym tygodniu. Tak się jednak nie stało. Gdy tylko przyjdą przelewy, ludzie dostaną swoje wypłaty - zapewnia szef przedsiębiorstwa "Wuchu".
Pan Marek pozostaje jednak sceptyczny: - Takie wyjaśnienia słyszałem już kilka razy...
Wrócimy do sprawy.
Czytaj e-wydanie »