Pracownik Urzędu Gminy Sośno miał dopilnować spalenia dokumentów, ale tego nie zrobił. Częściowo nadpalone urzędnicze „papiery” z kilku worków zostały znalezione przy miejscowym dworcu PKP. Widoczne były na nich informacje, które podlegają ochronie RODO. Wójt gminy przyznaje, że nie wie, jak to się stało.
- To nasz błąd, ale jest to incydent. Dokumenty zgodnie z prawem mogą być palone. Nie wszystkie mogą trafić do niszczarki. Do tej pory robiliśmy to w piecu, komisyjnie, protokolarnie. Teraz ten piec był wymieniany i musieliśmy znaleźć inne rozwiązanie. Po raz pierwszy niszczyliśmy dokumenty w ten sposób, ale nie wiem, jak kto się stało, że te dokumenty wypłynęły. Pracownik widocznie na chwilę musiał odejść i stało się. Nie dopilnował – mówi wójt Leszek Stroiński.
Jak zapowiada wójt, wobec pracownika będą wyciągnięte konsekwencje, na razie w postaci nagany.
