https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Praktyka za "dziękuję"?

Agnieszka Domka-Rybka
Praktyka powinna być poważnym startem w życie zawodowe. Jednak coraz częściej pracodawcy wykorzystują praktykantów - wymagają rzeczy, które z ich przyszłą pracą mają niewiele wspólnego. Za darmo.

     Zwłaszcza w okresie wakacyjnym pojawia się sporo ogłoszeń - propozycji do odbycia praktyk, podczas których rzekomo można zarobić.
     Trzeba uważać
     
- W zeszłym roku dałam się na to nabrać - przypomina Ania z Bydgoszczy, z zawodu kelnerka. - Właściciel restauracji obiecał, że gdy się sprawdzę, zostanę w firmie. Po miesiącu usłyszałam, że jest ze mnie bardzo zadowolony, ale zapłaci mi dopiero pod koniec sierpnia. Dawałam z siebie wszystko, żeby tylko pokazać się z jak najlepszej strony. Gdy w sierpniu wrócili już wszyscy pracownicy, szef podziękował mi za pracę i powiedział, że już nie jestem potrzebna. Nie zapłacił mi ani grosza. Dlatego radzę innym, by uważali i nie dali się tak wykorzystać.
     Takie przykłady można mnożyć.
     Cyniczna eksploatacja
     
Okazuje się, że problem z praktykami mają studenci, którzy są do nich zobowiązani. Niełatwo znaleźć firmę, która zechce ich przyjąć. W obecnych czasach coraz trudniej o uczciwego pracodawcę, który podejmie się trudu wzięcia sobie "na głowę" praktykanta. Jest to kłopotliwe, a często też kosztowne. Dlatego firmy zasłaniają się różnego rodzaju przepisami, tłumacząc tym swoją niechęć do kontaktów ze studentami. Wiadomo też, jak pracownicy traktują osoby z zewnątrz. Oczywiście, pozory są zachowywane, szczególnie w dużych przedsiębiorstwach, które poszukują w ten sposób taniej siły roboczej.
     W warunkach dramatycznie wzrastającego bezrobocia zakłady pracy stoją na pozycji uprzywilejowanej w stosunku do podwładnych. Najczęściej angażują studentów czy absolwentów, cynicznie ich eksploatują, a następnie "wypluwają" po 3 miesiącach. Mają na ich miejsce kolejnych kandydatów i tak kółko się zamyka...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska