Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo idzie na studia

MAŁGORZATA ŚWIĘCHOWICZ
Wczoraj studenci ruszyli na zajęcia. Rozpoczął się nowy rok akademicki. Na ile NOWY?

W lipcu, gdy studenci na wakacjach poprawiali opaleniznę, prezydent podpisał nowe Prawo o szkolnictwie wyższym. Weszło w życie 1 września i może trochę przewietrzyć uczelnie. Jeden rektor już doświadczył siły przepisów.

Trzy uniwersytety

Nowe przepisy podnoszą poprzeczkę, szczególnie uniwersytetom. W przyszłości tabliczkę z taką nazwą zachowają tylko te, które będą miały uprawnienia do doktoryzowania przynajmniej w dwunastu dyscyplinach.
Dla silnego toruńskiego UMK to nic - już teraz prowadzi siedemnaście kierunków studiów doktoranckich.
Dużo do zrobienia ma za to powstały miesiąc temu bydgoski Uniwersytet Kazimierza Wielkiego - na razie doktoryzować się tu można w siedmiu dyscyplinach. Pięć kolejnych uprawnień uczelnia musi zdobyć do 2010 roku. Rektor, prof. Adam Marcinkowski jest dobrej myśli.
Na taki przypływ uprawnień nie liczą władze bydgoskiej Akademii Techniczno-Rolniczej. Choć planują, że ATR stanie się uniwersytetem. I to już w przyszłym roku. Nie byłaby to jednak uczelnia szerokoprofilowa, jak UMK czy UKW. Nie mógłby to być nawet uniwersytet techniczny.
- Nie mierzymy aż tak wysoko - przyznaje dr Franciszek Bromberek, rzecznik ATR. Akademia chce stać się niższym w uczelnianej hierarchii uniwersytetem profilowym. Nie jest jeszcze pewne, jak miałby się ten uniwersytet nazywać. Technologiczny? Techniczno-Rolniczy? A może: Techniczno-Przyrodniczy? Wiadomo, że nie musiałby mieć aż 12 uprawnień do doktoryzowania, w tym wypadku wystarczy 6. - A takie warunki spełniamy, i to z nadwyżką - mówią w ATR. Teraz doktoryzować się tu można w siedmiu dyscyplinach.
I trzy stopnie
Nowe Prawo o szkolnictwie wyższym wprowadza trójstopniowy podział studiów: pierwszy stopień, to studia licencjackie i inżynierskie, drugi - te, które kończą się magisterium, trzeci - doktoratem.
Wiele szkół od lat przygotowywało się do tego i już prowadzi dzielone studia. Dla uczelni to nie problem przyjąć chętnych najpierw na pierwszy, później drugi stopień. Ale co to oznacza dla studentów?
Do tej pory znaczna część wolała od razu iść na studia magisterskie, wydawały się bardziej prestiżowe i nie trzeba było pisać pracy licencjackiej. Poza tym dzielenie nauki może sprawić, że do tytułu magistra będzie się dochodzić dłużej. Do tej pory jednolite studia magisterskie trwały pięć lat (tylko medyczne kończyły się po sześciu). Teraz studiując np. zaocznie w bydgoskiej ATR trzeba 4,5 roku starać się o tytuł inżyniera, dopiero później można iść na 1,5-roczne albo i 2-letnie studia kończące się obroną pracy magisterskiej.

Profesor przywiązany zgodą rektora

W Polsce działa około 400 uczelni, studiuje w nich ponad 1,8 mln osób. Przez lata jak na drożdżach rósł popyt na dyplomy - w ubiegłym roku studia rozpoczęło ponad pół miliona młodych ludzi; o 40 tysięcy więcej, niż rok wcześniej. Uczelnie, szczególnie prywatne, nie ograniczały przyjęć, w końcu zaczęły walczyć między sobą nie tylko o studentów, ale i wykładowców. Podbierano sobie nawet profesorów-emerytów, podbijano stawki do 20 tysięcy złotych dla najlepszych, którzy mogliby firmować uczelnię swoim nazwiskiem.
W 2002 roku, gdy NIK skontrolowała szkoły wyższe, okazało się, że i tak w niektórych jest kadrowa posucha. Bywało, że jeden profesor lub doktor habilitowany przypadał na 180 studentów! Pracownicy naukowi rozliczali po tysiąc, a czasami nawet 3 tysiące nadgodzin. Do tego przyznawali, że nie ograniczają się do pracy w jednym miejscu - dorabiali czasami na trzech, czterech etatach, nie informowali o tym rektora macierzystej uczelni.
Nowa ustawa ma to zmienić - od przyszłego roku akademickiego naukowiec zatrudniony w uczelni będzie miał prawo prowadzić działalność gospodarczą (gabinet lekarski czy kancelarię prawniczą) albo zajęcia w innej szkole, ale tylko na jednym etacie. No i będzie musiał zawiadomić o tym rektora. Jeśli tego nie zrobi, albo bez jego zgody dodatkowo zatrudni się gdzieś jeszcze - może zostać zwolniony.
Zaczną też wygasać stosunki pracy z pracownikami mianowanymi, którzy skończą 70 lat.

Ciekawy przypadek rektora Jarosza

W uczelniach publicznych rektorem nie będzie mogła zostać osoba, która nie jest profesorem albo przynajmniej doktorem habilitowanym. Tylko w uczelniach niepublicznych na to stanowisko może być wybrany doktor.
Koniec z rektorami udzielnie rządzącymi i łamiącymi przepisy - teraz minister edukacji może takich odwołać! Nowe Prawo o szkolnictwie wyższym działa od miesiąca, a już trzeba było z niego skorzystać - minister Mirosław Sawicki odwołał Antoniego Jarosza, rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu. Tydzień temu, już po odwołaniu, Jarosz został aresztowany. Prokuratura zarzuca mu przyjmowanie łapówek za pomoc w zamknięciu przewodu doktorskiego, za przyjęcie na studia kobiety bez matury, za ułatwianie studentom zdania egzaminów...
Zresztą zgodnie z nowymi przepisami do odpowiedzialności mają być natychmiast pociągani nie tylko źli rektorzy. Postępowanie dyscyplinarne czeka pracowników naukowych podejrzewanych o płatną protekcję, korupcję czy oszustwo naukowe. W przypadku podejrzenia o plagiat w pracach dyplomowych rektor ma natychmiast wszczynać postępowanie wyjaśniające. Jeżeli podejrzenie się potwierdzi - nadanie tytułu czy stopnia naukowego zostanie wstrzymane.
Zmierzch wolnych słuchaczy i egzaminów wstępnych
Ten rok był ostatnim, w którym uczelnie, jeśli się uparły, mogły ignorować wyniki nowej matury. Niektóre, na najbardziej obleganych kierunkach, doliczały punkty za zdane egzaminy maturalne, ale i tak dodatkowo testowały kandydatów. Teraz potrzebna będzie na to zgoda ministra edukacji.
Uczelnie powinny też skończyć z przyjmowaniem wolnych słuchaczy, choć to dla nich spora wygoda - ktoś, kto zdał egzamin na studia dzienne, a nie dostał się z braku miejsc, może uczęszczać na zajęcia, pod warunkiem, że za nie zapłaci (stawki są takie, jak za studiach zaocznych). Płacąc ma nadzieję, że w trakcie roku akademickiego zwolni się miejsce w grupie, wtedy będzie mógł je zająć, stać się pełnoprawnym studentem i przestać płacić. Uczelnia ma zysk i komplet na studiach.
Bydgoska ATR w tym roku na listę wolnych słuchaczy wpisała 217 osób. Każda, w zależności od kierunku, będzie musiała za pierwszy semestr zapłacić od 1160 do 1600 złotych.
Uniwersytet Kazimierza Wielkiego przyjął 418 osób, a opłaty semestralne wahają się tu od 1380 do 2450.

Stypendium na wyżywienie

Nowe Prawo nie ominęło pomocy stypendialnej dla studentów i doktorantów (ci ostatni będą mogli ubiegać się o wsparcie od 1 października 2006 roku).
Co się zmieni?
Do niedawna uczelnie mogły dzielić pieniądze dla studentów dowolnie - niektóre więcej przeznaczały na stypendia naukowe niż socjalne, inne odwrotnie. Zgodnie z nowym Prawem środki na pomoc socjalną nie mogą być niższe od tych, które uczelnia wyda na stypendia za wyniki w nauce. Poza stypendium socjalnym pojawi się też nowe: mieszkaniowe (do tej pory student mógł liczyć tylko na zwiększenie stypendium socjalnego z tytułu zakwaterowania). Oddzielnie będzie też można ubiegać się o stypendium na wyżywienie. Poza tym utrzymane zostaną wypłaty zapomóg, stypendiów specjalnych dla osób niepełnosprawnych.
Uwaga, wyznaczono dolny próg dochodu uprawniającego do ubiegania się o stypendium socjalne - miesięcznie na osobę w rodzinie studenta powinno przypadać nie więcej niż 316 - 569 złotych netto. Zmienią się zasady ustalania wysokości dochodu osób prowadzących gospodarstwa rolne - dochód będzie ustalany na podstawie powierzchni użytków rolnych w hektarach przeliczeniowych i wysokości przeciętnego dochodu z pracy w indywidualnych gospodarstwach rolnych z 1 ha przeliczeniowego - obecnie jest to 1086 zł rocznie (w dotychczasowych przepisach było 252 zł miesięcznie).

Będą ze wsi i za darmo

Z ostatnich badań prowadzonych na zlecenie ministerstwa edukacji wynika, że tylko niespełna co dziesiąty student pochodzi z rolniczej rodziny. 14 procent przebija się na uczelnie z małych miasteczek, liczących nie więcej, niż 20 tysięcy mieszkańców. Wielu odstraszają koszty dojazdów albo utrzymania się w większym mieście. Przerazić też mogły zapisy ostatniej strategii rządowej, w której nie wykluczano wprowadzenia częściowej odpłatności za studia dzienne na uczelniach publicznych.
Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami obiecało, że do wprowadzenia odpłatności nie dopuści. Zapowiadało też, jak wiele innych partii, "podźwignięcie polskiego szkolnictwa", szczególnie na wsi. Stamtąd miałoby coraz więcej osób trafiać na studia. Niektórzy może nawet na studia za granicą - politycy PiS zapowiadali, że dla najzdolniejszych absolwentów szkół średnich będą specjalne rządowe stypendia i studia na najbardziej prestiżowych uczelniach świata (pod warunkiem podpisania przez stypendystę zobowiązania, że po nauce wróci do kraju!).
Była też obietnica zwiększenia wydatków na badania naukowe (szczególnie te nastawione na wprowadzenie nowych technologii) oraz na szkolnictwo wyższe. Ale przy tym były też zapowiedzi kontroli - szkoły, które dostaną najwięcej pieniędzy z budżetu, musiałyby godzić się na przeprowadzenie audytu zewnętrznego sprawdzającego wydatki i sposób zarządzania uczelnią.
Były też nieśmiałe zapowiedzi "ręcznego" sterowania ofertą uczelni - PiS tłumaczyło, że chce dostosować szkoły wyższe do potrzeb rynku pracy. Minister edukacji mógłby np. zamówić w uczelniach kształcenie w kierunkach uznanych za priorytetowe. To samo miałyby robić firmy i organizacje gospodarcze.
Co jeszcze planowało PiS idąc do wyborów? Weryfikację wyników badań naukowych, wprowadzenie jawności decyzji o przyznaniu lub nie przyznaniu grantów na badania - kto dostałby decyzję negatywną, mógłby się odwołać. Były też zapowiedzi przebudowy systemu stowarzyszeń naukowych i instytutów. Polska Akademia Nauk miałaby zostać przekształcona w stowarzyszenie naukowe podobne do Polskiej Akademii Umiejętności. A instytuty PAN-u zostałyby przekształcone w podlegające rządowi Narodowe Centrum Badań Naukowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska