Powrót do przeszłości
Tak krótko można określić nowy pomysł ministerstwa pracy.
Od 9 stycznia 2009 r., pracownicy, którzy osiągnęli ustawowy wiek emerytalny nie muszą zgłaszać pracodawcy, że przechodzą na emeryturę. Mogą pobierać świadczenie i bez rozwiązywania umowy spokojnie dalej pracować.
Minister chce wrócić do poprzednich rozwiązań. Dotyczyłoby to także tych osób, które już korzystają z emerytury. To znaczy, że jeśli emeryt zechce dalej pracować u dotychczasowego pracodawcy, będzie musiał zwolnić się choć na jeden dzień i na nowo podpisać umowe o pracę. Szefowa resortu twierdzi, że nie oznacza to działania prawa wstecz, bo zainteresowane osoby nie musiałyby zwracać otrzymanych świadczeń. Miałyby też pięć miesięcy na uregulowanie sprawy z pracodawcą.
- Nam się ten pomysł nie podoba - mówi Adam Ambrozik, ekspert konfederacji pracodawców prywatnych Pracodawcy RP. - Z przejściem pracownika na emeryturę wiążą się koszty, bo trzeba mu wypłacić odprawę i pracodawcy może się zwyczajnie nie opłacać zwolnienie i zatrudnienie na nowo.
W ocenie eksperta niewielu pracodawców zdecyduje się ponownie zatrudnić emeryta na etat, może zaproponować umowę - zlecenie lub o dzieło. - Jesteśmy za tym, by była możliwość pracy na emeryturze, bo to zwiększa aktywności osób w wieku 50+. Promujemy zresztą zarządzanie wiekiem. I młodsi, i starsi pracownicy mają swoje naturalne zalety.
Tak też resort pracy uzasadniał to rozwiązanie w 2008 roku, gdy je wprowadzał. Była to realizacja programu "Solidarność pokoleń", który miał zwiększyć aktywność osób po 50. na rynku pracy.
Teraz zaś ministerstwo twierdzi, że w warunkach kryzysu trzeba odzyskać miejsca pracy zajmowane przez emerytów (sic!).
- Nie można zepchnąć emerytów z rynku pracy, żeby zrobić miejsca dla młodych - nie zgadza się z minister Adam Ambrozik. - Emerytury nie są wysokie i dorabianie to nic złego.
Nie ma jednak pewności, że na zwolnione przez emeryta miejsce zostanie przyjęta inna, młodsza osoba.
Czytaj e-wydanie »