Elana Torun - Gornik Polkowice
ELANA TORUŃ - GÓRNIK POLKOWICE 0:1 (0:0)
Bramka: Piotrowski (82)
ELANA: Kryszak - Dreszler, Więckowski (53. Kassian), Woropajew, Wróbel - Trojanowski (67. Zamara), Świderek, Grube, Młodzieniak - Onykachi (75. Kaplarny), Lucky (80. Regulski) _Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Widzów 250 Żółte kartki: Wróbel - Wacławczyk
Gospodarze przystąpili do meczu bez swojego kapitana;Mariusza Sobolewskiego (angina) oraz Dawida Zamiatowskiego (kartki). Trener Dariusz Durda, w tej sytuacji, przemeblował formację obronną - po prawej stronie wystąpił Bartosz Dreszler, partnerem Rafała Wieckowskiego był Kuba Woropajew, a defensywnym pomocnikiem - Wojciech Świderek.
Zbyt defensywnie
Elana zaczęła od dobrej, indywidualnej akcji Łukasza Grube. Rozgrywający TKP przedryblował trzech piłkarzy Górnika, dobrym podaniem obsłużył Adama Młodzienika, lecz skrzydłowy nie przygotował należycie uderzenia.
Z upływem czasu przyjezdni przejęli inicjatywę, chociaż poza posiadaniem piłki nie stwarzali poważniejszego zagrożenia. - Na odprawie uczulałem moich zawodników, by bardziej koncentrowali się na uważnej defensywie, stąd w naszych akcjach brakowało błysku - wyjaśniał szkoleniowiec toruńskiej drużyny.
Mimo defensywnego usposobienia miejscowi potrafili podejść pod bramkę wicelidera. Najpierw Daniel Onykachi otrzymał dobre podanie od Młodzieniaka, "nawinął“ obrońcę, jednak piłkę po jego strzale zablokowali obrońcy Górnika. Pięć minut później Elana ponownie wyprowadziła kontrę. Onykachi przedarł się przez "zasieki“ Polkowic, obsłużył dokładnym podaniem Świderka. Pomocnik TKP usiłował lobbować bramkarza Szymańskiego, lecz piłka poszybowała nad bramką. Potem w odstępie trzech minut goście pokazali pazur; silny strzał Piotrowskiego pewnie nakrywką obronił Przemysław Kryszak, a futbolówka po "główce“ Olszowiaka przeleciała nad poprzeczką.
Na przerwę to jednak gospodarze mogli schodzić z przewagą jednej, ba nawet dwóch bramek. W 31 min. Grube przymierzył fantastycznie z rzutu wolnego, lecz piłka "usiadła“ na górnej siatce. Dosłownie przed gwizdkiem zapraszającym do szatni przed bramką znalazł się Młodzieniak, uderzył po ziemi ale e piłka potoczyła się obok lewego słupka bramki Górnika.
To draństwo!
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Procent posiadania piłki był po stronie gości, ale tylko trzykrotnie pod bramką Elany zapaliło się czerwone światło. W 58 min. Wacławczyk strzelał "na raty, lecz Kryszak potwierdził, że jest ostatnio w dobrej dyspozycji. Bramkarza TKP nie zdołali pokonać także Opałacz i Grzybowski. Popularny "Grzybek“ był bliski tej szansy, bowiem po jego strzale z rzutu wolnego piłka zatrzymała się na poprzeczce.
W 74 min to gospodarze mogli mieć piłkę meczową. Po oswabadzającym wykopie z futbolówką pognał Onykachi. Wdarł się w pole karne i stanął oko w oko z bramkarzem Górnika. Uderzenie piłki nie było jednak precyzyjne, gdyż Szymański sobie tylko znanym sposobem potrafił ją odbić. Dopadł do niej Lucky, uderzył głową, ale piłkę zmierzającą do siatki wybił sprzed pustej bramki Smoliński.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, po akcji Wacławczyka, Piotrowski - stojąc na linii bramkowej - wepchnął piłkę do siatki. Sędzia Szrek, który był oddalony od akcji, nawet nie skonsultował sytuacji z asystentem. Spalony był ewidentny, lecz to gospodarze wznawiali grę ze środka. Draństwo ! krzyczeli kibice i trudno odmówić im racji.
Tym sposobem wicelider otrzymał od arbitra bramkowy prezent, a walcząca o utrzymanie Elana straciła bezcenny punkt. Na który w pełni zasłużyła.
OPINIA TRENERA
Dariusz Durda
Elana
- Nie byliśmy w tym meczu zespołem gorszym. Gol strzelony został ze spalonego; dziwie się,że sędzia bez wahania pokazał na środek. Dziękuję zespołowi, bo zostawił na boisku serce i zdrowie. Walczymy dalej.Teraz trzeba szukać ważnych punktów w meczu z Miedzią.