Zobacz wideo: Zmiany w prawie. Będzie teraz mniej wypadków na drogach?
Prezydent Andrzej Duda przyleciał na piątkową wizytę z okazji 40. rocznicy wydarzeń Bydgoskiego Marca już w nocy. Policja eskortowała przez miasto samochód z głową państwa na pokładzie - z lotniska do hotelu Holiday Inn przy ul. Grodzkiej, a później przez całą noc funkcjonariusze strzegli bezpieczeństwa prezydenta, pełniąc służbę przed hotelem.
Przed bydgoskim hotelem, w którym nocował prezydent, służbę pełnili policjanci
Nieoczekiwany ruch w hotelu mocno zastanowił nocującego tam Amerykanina, który w sprawach służbowych od kilku dni przebywa w jednym z bydgoskich zakładów.
- Bardzo byłem zaskoczony widokiem policji w takiej sile. Nie wiedziałem, jak to interpretować, myślałem nawet, że stało się coś złego. Dowiedzieliśmy się nieco później, że akurat przebywa tam też tak ważna osobistość - opowiada. - Pracownicy firmy, do której przyjechałem, wytłumaczyli mi, co się dziś w Bydgoszczy dzieje, jak istotna to dla Polaków data.
O pobycie prezydenta niewiele chcą mówić pracownicy hotelu. Nie dowiemy się, z jakim wyprzedzeniem hotel przygotowywał się do tej wizyty ani czym głowa państwa posiliła się przed napiętym grafikiem oficjalnych obchodów rocznicy bydgoskich wydarzeń.
Co wiemy o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w bydgoskim hotelu?
- Po prostu przygotowaliśmy apartament dla prezydenta. To oczywiste, że zawsze podczas pobytu u nas tak ważnych osób jak głowa państwa, wyznaczane są w budynku strefy bezpieczeństwa, tak było i tym razem - mówi Grzegorz Sobczyński, dyrektor w Holiday Inn Bydgoszcz.
Pozostali goście byli normalnie obsługiwani, z wyłączeniem niektórych stref, do których osoby postronne nie miały wstępu.
Zapewnieniem bezpieczeństwa prezydentowi zajmowali się funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa i policjanci.
Czy prezydent Andrzej Duda był zadowolony z obsługi w bydgoskim hotelu?
- Cóż, powiem tylko, że po śniadaniu serdecznie dziękował za pobyt - mówi Grzegorz Sobczyński.
