Do spotkania doszło w czwartek po godzinie 21, tuż po projekcji filmu "Pilecki", na której obecny był Andrzej Duda. Prezydencka kolumna zamiast do Belwederu udała się wówczas na Żoliborz, gdzie dopiero kilkaset metrów przed domem Jarosława Kaczyńskiego wyłączono koguty.
- Każdy z nas może spotykać się z kim chce i kiedy chce. Pan prezydent był na przykład prywatnie z wizytą u rodziców Małgorzaty Sadurskiej - mówi AIP poseł PiS Andrzej Jaworski. Przekonuje, że każdy kto sprawuje funkcję publiczną jest osobą niezależną i nie doszukiwałby się tutaj żadnego nadzwyczajnego spotkania.
Osoba z otoczenia prezydenta wyjawiła nam, że w partii wiedziano o spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Andrzejem Dudą, ale nikt nie miał wiedzy, kiedy i gdzie do niego dojdzie. - Nie róbmy z tego jakiegoś super tajnego spotkania. Przecież wówczas nikt by się o nim nie dowiedział, a prezydent nie jechałby na kogutach. Myśli pan że oni się w ogóle nie spotykają? - pyta retorycznie.
"Fakt" podaje, że rozmowy w domu Jarosława Kaczyńskiego trwały 2,5 godziny i miały dotyczyć ostatniej prostej kampanii parlamentarnej. Samo spotkanie miało też świadczyć o ociepleniu stosunków prezesa PiS z prezydentem. Po zwycięstwie w wyborach Andrzej Duda stał się jedną z najważniejszych osób w kraju, a co za tym idzie uniezależnił się od Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS miał się obawiać, że Duda stworzy w partii własny obóz i dlatego zablokował przejście do prezydenckiej kancelarii osób, które pracowały na wyborczy wynik Dudy. Dlatego nocne spotkanie wydało się tak intrygujące.