Prezydent Dombrowicz twierdzi, że dostaje wiele sygnałów od zdenerwowanych kierowców, którzy narzekają na zbyt wolno pracujące ekipy drogowców czy wodociągowców. Do naszej redakcji też często docierają sygnały od zdenerwowanych kierowców.
- Ekipa spokojnie sobie pracowała w godzinach największego ruchu, a kierowcy stali w korkach i przeklinali - opowiadają. Inni dodają zaś, że po godzinie 15 trudno spotkać pracujących drogowców czy wodociągowców. - A przecież mogliby łatać dziury wieczorem, kiedy jest mniejszy ruch - mówią.
Konstanty Dombrowicz spotkał się z dyrektorem zarządu dróg miejskich oraz prezesami spółek, które wykonują prace na bydgoskich ulicach. - Moje zalecenie jest następujące: prace, oczywiście w miarę możliwości, mają odbywać się na 3 zmiany, a więc również w nocy - wyjaśnia prezydent.
- Spodziewam się protestów części mieszkańców, ale sądzę, że warto trochę pocierpieć, żeby później jeździć wyremontowaną drogą - przekonuje Dombrowicz. I dodaje, że na przykład w Budapeszcie widział ekipy pracujące od rana do nocy.
A przed bydgoskimi drogowcami dużo pracy. Dziury udało im się zlokalizować aż na 268 ulicach. Razem mają powierzchnię blisko 9 tysięcy metrów kwadratowych.
- W pierwszej kolejności naprawiamy drogi krajowe przebiegające przez bydgoszcz oraz ulice, po których kursuje komunikacja miejska - dodaje prezydent Dombrowicz. Na łatanie dziur miasto przeznaczy ponad 1,2 miliona złotych.
Kierowcy w najbliższym czasie mogą natknąć się na drogowców uzupełniających ubytki na m.in. Kijowskiej, 11 Listopada, ulicy Bocianowo, Sułkowskiego, Wyzwolenia, Saperów, Ks. Skorupki, Leszczyńskiej, Bielickiej.
- Zdajemy sobie sprawę, że to częściowo rozwiązuje problem. Trwałość nawierzchni to maksymalnie 20 lat. Powinniśmy więc zerwać nawierzchnię większości i położyć od nowa. Ale na to nie mamy, ani możliwości technicznych, ani pieniędzy - mówi Lucyna Kojder-Szweda, zastępca prezydenta Bydgoszczy.