Twierdzi, że teraz rozpiera go energia, bo w dzieciństwie, zamiast szaleć z kolegami na podwórku, pochłaniał książki. - Po prostu mam apetyt na życie - mówi torunianin, ks. Mirosław Michalski.
Proboszcz Parafii Polskokatolickiej p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu, prezes Fundacji "Kultura", duszpasterz rodzin wojskowych i służb mundurowych, oficer Wojska Polskiego w rezerwie, kapelan Związku Polskich Spadochroniarzy. Z wykształcenia filozof, teolog, pedagog i historyk. Studiował w Warszawie, Poznaniu, Toruniu oraz w szwajcarskim Neuchatel.
Nie ma czasu do stracenia
Ks. dr hab. Mirosław Michalski przyznaje, że rzadko wypoczywa na kanapie przed telewizorem. Wolny czas spędza na siłowni i basenie, jeździ konno i rowerem. Poza tym skacze ze spadochronem, należy do klubu strzeleckiego, nurkuje i ćwiczy izraelską sztukę walki, krav magę.
- To kwestia dobrej organizacji dnia i spokojnie można połączyć pracę w parafii z naukową i dydaktyczną, a nawet znaleźć chwilę tylko dla siebie - zapewnia ks. Mirosław.
Śmieje się, że jego aktywność i różnorodność zainteresowań to efekt tego, że jako dziecko za bardzo się oszczędzał. - Kiedy moi koledzy grali w piłkę, ja przeważnie czytałem książki. To się zmieniło dopiero, gdy zostałem harcerzem i zacząłem jeździć na biwaki i obozy. Wtedy odkryłem, że fascynuje mnie przyroda - wspomina Michalski.
Chciał czyścić klatki
Mało brakowało i z tym związałby swoją przyszłość. - W liceum, podczas wycieczki do Wrocławia, odwiedziłem ZOO i miałem pokusę, by zgłosić się tam do pracy. Byłbym sprzątaczem klatek - śmieje się ks. Mirosław.
Tak się nie stało. Po liceum trafił do seminarium duchownego w Warszawie, potem na kolejne uczelnie, m.in. Uniwersytet Mikołaja Kopernika. W Toruniu studiował filozofię i pedagogikę.
Skończył też Szkołę Podchorążych Rezerwy Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu na Wydziale Wojsk Pancernych. Awansował do stopnia porucznika. Jest rezerwistą, ale wciąż bierze udział w poligonach. - Jest to dla mnie przyjemność, która dodatkowo daje poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec ojczyzny - mówi Michalski.
Od kilku lat jest proboszczem parafii p.w. Narodzenia NMP w Toruniu. Do kościoła należy ok. 150 osób. - Nie jest to duża wspólnota, ale także dzięki temu, bardzo rodzinna - zapewnia.
Trzy lata temu parafianie stworzyli świetlicę środowiskową z biblioteką i międzyszkolnym punktem katechetycznym oraz pracownią informatyczną. Wspierają stowarzyszenie "Azyl" dla ofiar przemocy w rodzinie oraz Fundację "Kultura", która promuje lokalną działalność artystyczno-literacką. Nad wszystkim czuwa proboszcz Michalski.
Cel - hebrajski i arabski
- Zawsze się bałem monotonii życia. Tego, że będę szedł na osiem czy dwanaście godzin do pracy, po powrocie założę bambosze, wypiję herbatę, przeczytam gazetę, położę się spać, rano wstanę i znowu pójdę do pracy. Udało mi się tego uniknąć i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. W życiu jest za mało czasu, by go marnować na "nicnierobienie" - mówi Michalski.
Jego najnowszy celem jest nauka kolejnych języków. - Doszedłem do wniosku, że skoro jeżdżę do krajów arabskich, to ten język na pewno mi się przyda. Chcę też poprawić swoje umiejętności w izraelskiej krav madze, a podstawowa znajomość hebrajskiego już mi nie wystarcza - dodaje.