Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy zeznawała niedoszła teściowa 22-letniej Natalii S.
- Nie wiem, jak do tego mogło dojść - Danuta W., matka ojca uduszonego Filipka odpowiadała na pytania sędzi Małgorzaty Bonisławskiej-Kani. - Przedtem, jeszcze w ciąży Natalia często przychodziła do mnie. Pomagała mi, była uczynna. Potem zaglądałam do nich dwa, trzy razy w tygodniu. Dziecku niczego nie brakowało.
Tragedia rozegrała się w nocy z 2 na 3 kwietnia ubiegłego roku w mieszkaniu przy ulicy Toruńskiej w Inowrocławiu. Lekarz pogotowia wezwany na miejsce przez policję tuż po północy stwierdził zgon dziecka.
Czytaj: Tragedia w Inowrocławiu. Mały Filip zamordowany? [wideo],
- Chłopiec leżał na łóżku na wznak, nie dawał oznak życia - lekarz zeznawał w sądzie. - Dziecko miało już podsychające rogówki, co oznaczało, że zgon musiał nastąpić jakiś czas wcześniej. Na szyi widać było znaki duszenia. W domu była matka i jeszcze jakaś kobieta. Matka dziecka zachowywała się wulgarnie w stosunku do policjantów, którzy jeszcze przed nami weszli do mieszkania. Na pytanie, co się stało, nie odpowiedziała, tylko odparła: "Już nikt inny tego dziecka nie będzie wychowywał".
Wcześniej tego samego dnia Daniel W., ojciec Filipka był u swojej mieszkającej nieopodal matki.
Już we wtorek, podczas pierwszej rozprawy w procesie Natalia S. przyznała się do zabójstwa. Odmówiła jednak składania wyjaśnień. Szlochała.
Czytaj: Jest zarzut zabójstwa dla Natalii S. Są też wyniki sekcji zwłok Filipka
Więcej przeczytasz w czwartek, w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »