
Prokuratura: -Niedbały proces
- Prokuratorem jestem od 1998 roku i tak niedbałego procesu jeszcze nie widziałam – podkreśliła Renata Szamiel z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Jej zdaniem zebrany przez prokuraturę materiał dowodowy został potraktowany w sposób okrojony i wybiórczy. Sąd przesłuchał jedynie 44 z 390 świadków. Wśród nich zabrakło m.in. pokrzywdzonych będących oskarżycielami posiłkowymi oraz komendanta obozu harcerskiego w miejscowości odległej o około 20 km od Suszku, który odbierając podobne ostrzeżenie o nadchodzącej burzy w porę ewakuował harcerzy do hangaru na kajaki, przez co nikt n ie ucierpiał. Prokurator Szamiel zaapelowała o uchylenie wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Obrońcy: - Winna natura i organy państwa
Dla odmiany obrońcy oskarżonych bronili ustaleń sądu niższej instancji i wnioskowali o nieuwzględnienie apelacji prokuratury. Według adwokatów winę za tragedię w Suszku ponoszą nie komendanci, lecz „natura i organy państwowe”, które nie były wtedy przygotowane do ostrzegania przed tego typu nawałnicami. Potem się zmieniło i mieszkańcy całej Polski zaczęli dostawać sms-y z alertami o gwałtownych zmianach pogody.
