Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Projekt "Skawce" Tomasza Wiecha towarzyszy wystawie najlepszych zdjęć prasowych w CSW

Rozmawiała Magdalena Janowska
fot. Lech Kamiński
- Zwykłe życie? To fascynujące! - Rozmowa z Tomaszem Wiechem, laureatem III nagrody w kategorii "życie codzienne" konkursu World Press Photo 2009.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

- Czy pamiętasz, w jakich okolicznościach powstało zdjęcie "Śniadanie w korporacji", które doceniło jury konkursu?
- Bardzo dobrze pamiętam te sytuację. Realizowałem wówczas cykl o prywatności w biurach. I wiedziałem, że chcę pójść do jakiejś firmy rano i sfotografować biurowy poranek, kiedy pracownicy przychodzą, robią sobie kawę, otwierają maile itd. Tak właśnie to wyglądało - poszedłem rano do jednej z krakowskich firm, co ciekawe znajdującej się bardzo blisko mojego domu i w kuchni spotkałem chłopaka, robiącego sobie śniadanie.

- Było coś niezwykłego w tej sytuacji?
- Kiedy powstają takie zdjęcia, nie myśli się, że to będzie niesamowita fotografia, która zostanie nagrodzona. To tak nie działa. Pewien kontekst zostaje nadany dopiero później. Jurre Janssen z fundacji World Press Photo, który jeździ po całym świecie z tą wystawą, powiedział mi, że ludzie, którzy podchodzą do mojego zdjęcia, mówią albo że jest ono genialne i wspaniałe, albo że to kompletne dziadostwo, które nie powinno się na tej wystawie znaleźć. Ale ja się cieszę, że ta praca wywołuje emocje, pytania, nawet jeśli się komuś nie podoba. Fakt, że moje zdjęcia nie spotykają się z obojętnością, stanowi dla mnie największą wartość. "Śniadanie w korporacji" to tylko jedna z całego cyklu fotografii. Szczerze mówiąc bałbym się pokazywać ją pojedynczo, na konkurs też wysłałem całą serię, ale jury wybrało akurat to.

- Uprzedziłeś moje kolejne pytanie. Byłam ciekawa, czy po zrobieniu tego słynnego już zdjęcia, pomyślałeś sobie: "Tak, to jest to. To jest zdjęcie mojego życia".
- Nie warto myśleć w ten sposób. Jeżeli ktoś robi zdjęcie, a jednocześnie ma z tyłu głowy taką myśl, że zostanie ono nagrodzone, to jest to zupełnie bez sensu. Mnie cieszy samo robienie zdjęć i właściwie robię je cały czas. Mam swojego bloga, na którym publikuję swoje fotografie, takie trochę o niczym - gdzieś tam zauważone, uchwycone sytuacje. Mam też stronę internetową, na której zamieszczam już bardziej przemyślne rzeczy. Fotografowanie istnieje przez cały czas we wszystkim, co robię. Nawet jak jadę pociągiem czy autobusem, nie przestaję myśleć fotograficznie. I robię zdjęcia, bo tu ktoś się fajnie ustawił, a tu ktoś coś położył. Nie sądzę, by można było mieć taką pewność, że coś zostanie nagrodzone. Jeśli fotografuje się jakieś ważne wydarzenie, np. obecną tragedię na Haiti, można przypuszczać, że w konkursach newsowych taka praca zostanie dostrzeżona. Ale jeśli chodzi o życie codzienne - chyba nie.

- Jak myślisz, co jurorów WPPh urzekło Twojej fotografii?
- Chyba po prostu zwyczajność i fakt, że takich zdjęć brakuje. Gdy byłem na gali w Amsterdamie, słuchałem wykładu o tym, jakie zdjęcia wpływają na World Press Photo, a jakie nie pojawiają się w tym konkursie. Okazało się, że nie ma codziennego życia, pozbawionego tragedii, zwyczajnego, może nawet nudnego. Nie ma jeszcze kilku innych rzeczy - np. szczęśliwej Afryki. I może jurorów zainteresowało właśnie to, że na świecie żyje mnóstwo osób, których nie dotykają wielkie wydarzenia. Nie wszyscy uczestniczą w wojnach, nie każdy doświadcza trzęsienia ziemi, ale takie zwyczajne życie tez trzeba opisać.

- W swoim projekcie "Skawce", który można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej, także pokazujesz zwykłych ludzi. Są to mieszkańcy wsi w Małopolsce, którzy muszą opuścić swoją rodzinną miejscowość, bo grozi jej zalanie. Skąd pomysł, by pokazać właśnie tych ludzi?
- Zainteresowała mnie sam fenomen - coś istnieje, a za chwilę tego nie ma. W przypadku Skawiec sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo ta wieś nie zniknęła, tylko została przeniesiona w inne miejsce i w nieco zmienionym kształcie. Poza tym sam temat w sensie wizualnym nie jest jakiś superfotograficzny, więc kosztowało mnie to dużo pracy. Zdecydowałem się na połączenie zdjęć z wywiadem, ponieważ usłyszałem od mieszkańców rzeczy, których nie potrafiłem precyzyjnie przełożyć na język obrazu. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Skawiec, spotkałem pewną kobietę i zapytałem, gdzie jest ta wieś, która ma zostać zalana. W głowie miałem apokaliptyczne obrazy mieszkańców, którzy pakują swój dobytek i uciekają. A ona powiedziała: "o, ten dom zostanie zalany, ten też, właściwie wszystkie". Skawce wyglądały jak zwykła wieś. I dlatego wiele osób mówiło mi, że to nie jest temat. Ale ja się uparłem i postanowiłem skończyć ten projekt. Lubię fotografować rzeczy zwyczajne, na pierwszy rzut oka nieefektowne.

- Jakie masz najbliższe plany zawodowe?
- Oj, to dość skomplikowane (śmiech). Chyba trochę sobie utrudniam życie, ponieważ właśnie zrezygnowałem z etatu w gazecie i mam zamiar zaistnieć na wolnym rynku jako ja. Poza tym dostałem roczne stypendium ministra kultury na realizację projektu o Polsce. I tym chcę się zająć przez najbliższy rok. Ma być to cykl zdjęć, które ironicznie, z poczuciem humoru będą mówić o zmianach, jakie zaszły w naszym kraju przez ostatnich 20 lat. Chcę to pokazać z mojej perspektywy, czyli perspektywy osoby, która w tym czasie dorastała. Nasza rzeczywistość łączy do dziś pozostałości komunizmu, tradycję trochę katolicką, trochę narodową i wreszcie zachłyśnięcie się zachodnimi wzorami. To połączenie, które bardzo mnie interesuje. Już wiem, gdzie chcę pojechać i co chcę zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska