Promocje, przeceny, okazje - w Golubiu-Dobrzyniu też możemy zaoszczędzić

W styczniu sklepy odzieżowe w większych miastach i galeriach handlowych zachęcają przecenami. Plakaty w witrynach informują, że zaoszczędzić możemy nawet 70, 80 proc.
Czy jednak rzeczywiście warto wyjeżdżać z Golubia-Dobrzynia na zakupy do Torunia lub Bydgoszczy?
Podobnie dużymi obniżkami kusi sklep odzieżowy przy zbiegu ul. Kilińskiego i pl. Tysiąclecia.
- Styczniowa wyprzedaż to właściwie konieczność, żeby nie zalegać z towarem i nie mieć w sklepie przez cały czas czterech pór roku - wyjaśnia Urszula Rychter, która tajniki handlu i potrzeby kupujących zgłębia od 25 lat. - Klient jest zadowolony z promocji i chętniej do nas wróci. Może być pewien, że opróżniliśmy magazyny, zamknęliśmy sezon i na wiosnę ruszamy z nową ofertą.

Obniżka w sklepie trwa od tygodnia, nawet kilkukornie taniej kupić możemy zimowe spódnice, spodnie czy bluzki.

- Promocję planujemy jeszcze na kilka dni, potem nie będzie już czego wyprzedawać - dodaje właścicielka sklepu. - Po obniżonych cenach oferujemy pełnowartościowe produkty, ale takie z końcówek serii. Wolę sprzedać ubrania nawet po niższej cenie niż sama je kupiłam, niż trzymać na stanie pojedyncze rozmiary. I nie może być przecież tak, że klient, który do nas przychodzi, widzi wciąż ten sam towar.

Taniej nawet bez obniżek

Inną sytuację mamy w przypadku bielizny, która nie jest ubraniem sezonowym. Z tego względu w tej działce raczej nie możemy liczyć na styczniowe promocje.

- Obniżki robię co jakiś czas, ale nie tak duże jak w galeriach handlowych - przyznaje Anna Kolenderska, właścicielka "Vertusa" przy ul. Kilińskiego, która zajmuje się handlem od prawie 20 lat. - W większych miastach koszty utrzymania sklepu są większe, handel ma tam swoją specyfikę. Sprzedawcy narzucają dużo wyższą marżę niż u nas i dlatego mogą sobie później pozwolić na spore obniżki. Tylko że po tych obniżkach ceny i tak często mają wyższe niż u mnie na co dzień. Gdybym ja od początku miała taką cenę jak tam, to nic bym nie sprzedała. A są to identyczne produkty, tych samych marek.

W "Vertusie" już od grudnia kupić możemy kurtki przecenione nawet o 1/4. Z bielizny liczyć możemy na obniżki starszych wzorów.

Lekko nie jest

W mniejszych punktach, takich jak Mariusza Zielińskiego przy ul. Kościuszki, sezonowe promocje raczej się nie zdarzają.

- Wyprzedaję przez cały rok tylko kilka tych rzeczy, których już nie chcę mieć w sklepie, zdarza się, że nawet poniżej kosztów zakupu, na przykład nowe koszulki za kilka czy kilkanaście złotych - mówi właściciel. - Ich wartość i tak spada, kiedy zalegają przez kilka miesięcy. Za to są to rzeczywiste przeceny, moi stali klienci to wiedzą. A nie takie, jak czasami widuję w Toruniu, gdzie ceny pozostają takie same, a dodano tylko informację o promocji.

Styczeń jest jednym z najtrudniejszych miesięcy dla handlowców, podobnie jak lipiec.
- A najgorzej jest w lutym, ja wtedy zawieszę działalność na dwa tygodnie i zrobię sobie urlop, można w ten sposób zaoszczędzić przynajmniej na ZUS-ie - dodaje Zieliński. - W handlu wcale nie jest łatwo, wystarczy spojrzeć, ile sklepów przy ul. Kościuszki w ostatnich latach zamknięto.