Wynika z niego, że w polskim biznesie absurd goni absurd.
- Czyż to nie nonsens, że większość przedsiębiorców zarabia tyle, a nawet mniej, ile trzeba wydać na ZUS? - pyta m.in. Andrzej Sadowski,_ ekonomista z Centrum Adama Smitha. _Nonsens!
- Absurdem absurdów ostatniego 25-lecia jest ustawa o VAT, która zmieniała się tyle razy, że przedsiębiorcy nie są w stanie nadążać za zmieniającymi się przepisami i wielu ma z tego powodu olbrzymie problemy - podkreśla Mirosław Ślachciak, prezes Pracodawców Pomorza i Kujaw. - Bo to oni, a nie urzędnicy, ponoszą wszelkie konsekwencje. Dobija biurokracja i "papierologia", niewiedza urzędników i frustrujące odsyłanie "od okienka do okienka". Jednak tylko do godz. 17.00, bo później drzwi są zamknięte na cztery spusty.
Sadowski przekonuje, że tak naprawdę nie mamy do czynienia z absurdem w biznesie, ale w głowach naszych rządzących. Decydują o sprawach, o których nie mają pojęcia: - Nie można jasno powiedzieć, że są to absurdy w biznesie, bo tak naprawdę mówimy o absurdach w polityce.
Firma pracuje za siebie i za urzędników
- Są one konsekwencją pseudofatygi rządzących, bo o prowadzeniu firmy nie mają bladego pojęcia. Świetnie ujął to Stefan Kisielewski, który powiedział, że "nie mamy do czynienia z kryzysem a rezultatem". Choć odnosił się do czasów PRL-u, jego słowa są ponadczasowe - uważa Sadowski.
- Absurdem absurdów ostatniego 25-lecia jest ustawa o VAT, która zmieniała się tyle razy, że przedsiębiorcy nie są w stanie nadążać za zmieniającymi się przepisami i wielu ma z tego powodu olbrzymie problemy - podkreśla Mirosław Ślachciak. - Zostali obarczeni obowiązkami, które należeć powinny do urzędników. Oni muszą np. kontrolować, czy kontrahenci odprowadzają VAT. Bo gdyby podczas kontroli okazało się, że nie, mogą za to zapłacić. Pytam: czy to nie powinna być robota dla urzędników? Niedorzeczne jest również, że obowiązek podatkowy zależy od daty wystawienia faktury, a nie czy firma otrzymała zapłatę.
Prezes PPiK ostro ocenia także prawo budowlane: - Pozwala zablokować dużą inwestycję nawet wtedy, gdy jednemu sąsiadowi coś się nie podoba. Tymczasem procedura związana z jej przywróceniem może potrwać nawet rok, co może mieć katastrofalne skutki dla inwestora, podwykonawców i pracowników.
Aż 97 proc. zapytanych przez Tax Care przedsiębiorców ocenia, że z absurdami prawnymi, podatkowymi i finansowymi spotykają się częściej niż ich koledzy z innych krajów europejskich. Skarżą się m.in., że trudno jest skomunikować się mailowo czy telefonicznie z urzędami. Narzekają na niekorzystne godziny ich otwarcia - po 17.00 są niedostępne. Ubolewają, że polski system podatkowy jest jednym z najbardziej skomplikowanych na świecie i nadal opiera się o "papierologię", a e-faktury i inne dokumenty księgowe w formie elektronicznej dopiero raczkują.
289 godzin rocznie
Według raportu "Paying Taxes" Banku Światowego i firmy doradczej PwC, Polacy tracą na rozliczanie podatków aż 286 godzin rocznie. Pod tym względem są gorsi m.in. od Rosji, Francji, Holandii czy USA. Wynika to z tego, że każdy przepis można u nas różnie interpretować.
Na co narzekają przedsiębiorcy?
33 % - krytykuje biurokrację towarzyszącą ubieganiu się o dotacje unijne
16% - formalności podczas ubiegania się o kredyt
4% - wypomina, że większość banków nie daje pożyczek "na start"
43 % - narzeka na biurokrację i "papierologię" w urzędach
28% - niewiedzę urzędników i frustrujące odsyłanie "od okienka do okienka"
13% - utrudniony kontakt mailowy i telefoniczny z urzędami
7 % - długi czas oczekiwania na decyzję w zgłoszonej przez siebie sprawie
6% - niekorzystne godziny otwarcia urzędów
40% - ubolewa, że zatrudnienie pracowników na umowę o pracę przerasta finansowo możliwości większości firm
***
3% przedsiębiorców uważa, że w większości polskich urzędów są traktowani z szacunkiem i zrozumieniem
(Źródło: Tax Care)
