Ostatnio toruńscy kibice czarnego sportu nie mają zbyt wielu powodów do radości. Żużlowcy Unibaxu są w coraz słabszej formie. A efekty widać na torze.
- Miasto wspiera klub kwotą 300 tys. zł na promocję - grzmi Jarosław Najberg, radny toruńskiej lewicy. - Uważam, że jest ona skuteczna. Ale tylko w momencie, gdy sportowcy działają profesjonalnie i oddają swoje serce klubowi. Żużlowcy, którzy dziś jeżdżą, powinni się zwyczajnie wstydzić. Robią sobie z kibiców jaja. A przecież nie po to ludzie przychodzą na stadion. Żużlowcom idzie żenująco kiepsko.
Przed toruńskimi Aniołami jeszcze dwa pojedynki: niedzielny z Unią Leszno i późniejszy mecz we Wrocławiu.
- Jeśli nasi żużlowcy będą tak słabo jeździć, chciałbym, żeby zwrócili kwotę wsparcia - dodaje Najberg. - A jak dalej będzie im tak szło, niech zasłonią Anioła na swoich plastronach, żeby nie byli kojarzeni z naszym miastem. Taka jazda i kiepskie zaangażowanie to po prostu wstyd i antyreklama.
Najberg ma również wątpliwości odnośnie trybu życia naszych żużlowców. - Dość szybko osiągnięty sukces prowadzi na manowce - mówi. - Obawiam się, że pobyt w tak rozrywkowym mieście jak Toruń, może co niektórym zaszkodzić.
Jak brzmi odpowiedź władz Unibaxu? - Nie będziemy robili kampanii Jarosławowi Najbergowi - kwituje krótko Wojciech Stępniewski, prezes toruńskiego klubu.
Czytaj e-wydanie »