
- Najpopularniejsze przekleństwo chyba każdy zna. Zaczyna się na literę "k" (śmiech). Nie lubię przeklinać w obecności kobiet - mówi torunianin.
Osoby, które mówią brzydkie słowa np. te na "ch" albo na "k" - dzielą się na dwie grupy. Na tych co bluzgają, ale na widok mundurowych wcześniej ugryzą się w język. I na tych, co klną jak szewc. Nawet w obecności municypalnych.
W tym drugim przypadku na pewno na pogrożeniu palcem się nie skończy.
- Mieszkańcy, którzy nawet przy nas przekleństwa używają jak przecinka dostają mandaty - tłumaczy Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej.
W Toruniu, według statystyk, krzywa wulgaryzmów idzie w górę. W pierwszym półroczu 2006 roku strażnicy ukarali zaledwie nieco ponad 70 osób, rok późnej już 150.
Bieżący rok znowu będzie rekordowy. Przez pierwsze sześć miesięcy mieszkańcy Torunia za przeklinanie zostali ukarani przeszło 230 razy.
Maksymalna kara za puszczenie wiązanki w miejscu publicznym wynosi 500 złotych.