MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przełożeni za to odpowiedzą? Rozmowa z Jarosławem Dusiem

Rozmawiał wojciech Mąka
Rozmowa z Jarosławem Dusiem, obecnie prokuratorem z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy

- Mówi się o panu, że jest człowiekiem ministra Ziobry. Może pan tak o sobie powiedzieć?
- Skoro cały czas, również dziś, jestem prokuratorem, to równie dobrze ktoś mógłby o mnie powiedzieć, że jestem prokuratorem ministra Andrzeja Czumy, bo pracuję za jego rządów. Jeśli zaś chodzi o okres, kiedy pracowałem w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, a Prokuratorem Generalnym był pan Zbigniew Ziobro, to miałem wręcz przyjemność pracować w zespole prokuratorów przy sprawie doktora G., przy sprawie pana Kaczmarka... Wiele się wówczas nauczyłem. I nigdy nie odczuwałem takiej niezależności, jak wówczas. Jeśli ktoś teraz dopina mi łatkę, to mogę to traktować jako pewne pochlebstwo, bo te dwa lata były na przestrzeni ostatnich 10 lat najbardziej efektywnym okresem zwalczania przestępczości nie tylko zorganizowanej, ale i urzędniczej, próbą ścigania przestępczości w środowisku lekarskim. W tym miejscu muszę przywołać jedną z publikacji "Newsweeka", który pisał, że prokurator Duś domaga się postępowania w sprawie wiceminister Beaty Kempy... Skoro potem zostałem przydzielony do sprawy tzw. "przecieku", to można to interpretować także w ten sposób, że przydzielono mnie do tej sprawy, ponieważ potrzebowano niezależnych prokuratorów, a nie takich, którzy będą odgadywać zachcianki przełożonych. Dzisiaj byłoby to niemożliwe. Okres działań ministra Ziobry oceniam bardzo pozytywnie, aczkolwiek nie ustrzeżono się pewnych błędów. Porażką było, że w tym okresie nie udało się oczyścić prokuratury, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości z pewnych naleciałości z przeszłości.

- Prokuratura nie jest apolityczna?
- Jeżeli skupimy się na ustawie o prokuraturze, to prokuratura jest apolityczna. Pytanie powinno brzmieć, czy prokuratorzy, konkretni prokuratorzy, są apolityczni i niezależni w swoich działaniach. Niestety, obserwuję pewien niepokojący syndrom polegający na tym, że na styku polityki i prawa karnego prokuratorzy uaktywniają się, gdy dany polityk przestaje być u władzy. Takich polityków się ściga, próbuje się ich rozliczać - i to niejednokrotnie bezpodstawnie. Do mniejszości należą prokuratorzy, którzy interesują się osobami aktualnie będącymi u władzy.

- W pańskich szokujących zeznaniach złożonych przed komisją sejmową ds. nacisków wskazywał pan na rodzaj układu między prokuratorami z Gdańska, Bydgoszczy i Inowrocławia. Czy spodziewa się pan kłopotów w związku z tymi zeznaniami?
- Pojawiły się od tego czasu nowe fakty w moim życiorysie zawodowym. Najpierw zostałem wysłany na sześciotygodniowy przymusowy urlop, który nie wiadomo dlaczego został mi udzielony. Przełożeni twierdzą, że ze względów zdrowotnych, ja łączę to z jednym ze śledztw, które prowadziłem. Był to zaległy urlop wypoczynkowy, przy czym z tego, co wiem od kolegów, są prokuratorzy w okręgu bydgoskim, którzy takiego zaległego urlopu mają dwu - trzykrotnie więcej niż ja. Ale tylko mnie przymusowo polecono iść na urlop. Nie chcę używać słowa mobbing, ale jest to nierówne traktowanie pracowników. Ponadto Prokuratura Rejonowa Gdańsk Wrzeszcz prowadzi postępowanie o czyn z artykułu 212 kk, czyli o zniesławienie, w którym - z tego, co wiem - występuję w charakterze sprawcy. Zawiadomienie w tej sprawie złożył naczelnik I Wydziału Organizacyjnego Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Do chwili obecnej nie zostałem przesłuchany, przesłuchanie zaplanowane na 19 czerwca zostało wczoraj odwołane. Zakładam, że to zawiadomienie zostało skierowane już po złożeniu przeze mnie zeznań na komisji śledczej. Poniekąd więc odbieram to jako formę rewanżu za to, co powiedziałem. A to, co wówczas powiedziałem, polega na prawdzie. Niestety, nie zdążyłem wówczas powiedzieć wszystkiego.

- Z doniesień medialnych wynika, że sprawa fotoradarów z Kęsowa to drobna sprawa. Czy więc szafowanie w niej nazwiskami marszałka Niesiołowskiego i ministra Rapackiego nie jest rodzajem teatru politycznego?
- W sprawie tak zwanych fotoradarów z Kęsowa miałem zamiar złożyć zeznania przed komisją śledczą. Nie zostało mi to umożliwione. Uważam, że ta sprawa bardzo ściśle wiąże się z przedmiotem prac komisji, ponieważ gros czasu komisja poświęciła na weryfikację wątku rzekomego opóźniania przez prokurator okręgową w Warszawie Elżbietę Janicką czynności z udziałem Tomasza Lipca. W publikacji jednego z tygodników mamy właściwie tylko fragment sprawy fotoradarów, ale wynika z niej podobieństwo do wątku dotyczącego prokurator Janickiej. Ja ze swej strony mogę powiedzieć, że żywię taką nadzieję, że w przyszłości ktoś po te akta sięgnie - mam na myśli Ministerstwo Sprawiedliwości - i zapozna się z nimi. Jestem przekonany, że dojdzie do takich wniosków, jakie ja prezentuję. Nie wykluczam, że może się to skończyć odpowiednimi postępowaniami w stosunku do osób, które ewentualnie w tej sprawie mogły zawinić. Mam na myśli moich przełożonych.

- Czy przełożeni uniemożliwiali panu przez długi czas przesłuchanie panów Niesiołowskiego i Rapackiego? ,/b>
- Na tak postawione pytanie nie mogę odpowiedzieć, ponieważ ujawniłbym tajemnicę śledztwa. Mogę jedynie - odnosząc się do oświadczenia opublikowanego na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy - z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie zawiera ono prawdy. Po prostu jest kłamstwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska