Przewodnicząca na kilka dni

Pisaliśmy o nocnym posiedzeniu, na którym długo ustalano, kto zostanie przewodniczącym. Po burzliwej dyskusji kontrkandydat Stefanii Garniec ustąpił na jej rzecz, a Garniec odebrała gratulacje jako przewodnicząca. Z uwagi na późną porę członkowie rady rozeszli się do domów i odłożyli wybór członków komisji na inny termin. - W piątek poszłam do Spółdzielni i w dobrej wierze wysłałam zawiadomienia o poniedziałkowym zebraniu, podpisując się jako przewodnicząca rady - mówi Garniec. - W pewnym momencie zdałam sobie jednak sprawę, że przecież wyboru nie sformalizowano. Na samym początku spotkania z radą nadzorczą przeprosiłam za tę niezręczność.

Zdziwiona i zdegustowana

Rada przystąpiła do kontynuowania wyborów. Okazało się jednak, że podczas głosowania Garniec ma jedynie 5 głosów, więc wybory na przewodniczącego rady ogłoszono ponownie. Głosami 8 do 5 wygrał je Kazimierz Bobkowski. - Chcę podkreślić, że choć byłam zdumiona, zdegustowana i zaskoczona, nie przeczę, że nie dopełniono formalności i taki wybór jest całkowicie zgodny z prawem - mówi Garniec.

Był za ścianą

Co ciekawe, podczas wyborów nocnych pracownik z ramienia Spółdzielni zajmujący się obsługą rady nadzorczej był za ścianą i uczestniczył w posiedzeniu dopiero podczas drugich wyborów. - Nowa rada nie życzyła sobie jego obecności - twierdzi Jacek Jeżewski, prezes SM. - Pani zajmująca się obsługą była obecna mimo późnej pory, ale nikt jej nie poprosił. Wśród członków rady są osoby, które uczestniczyły w jej pracach w poprzedniej kadencji i one powinny wiedzieć, że można ją poprosić o pomoc.