Od 30 listopada 1999 r. państwo Cichoccy z Nowych Marzów i Cumbrowscy z Mniszka koło Grudziądza, są wywłaszczeni. - Nie mamy już nic - _mówi Urszula Cumbrowska. - A urzędnicy śmieją się z nas, że dobrze nam się tutaj mieszka, bo nawet podatku gruntowego płacić nie musimy.
Nie zgodzili się na przyjęcie oferowanych im odszkodowań. - _Są zbyt niskie - _tłumaczą wywłaszczeni. Tam gdzie stoją domy, w których jeszcze mieszkają, ma przebiegać autostrada. - Nie mamy nic przeciwko jej budowie, ale chcemy dostać tyle, by zaczynając życie od nowa, nic na tym nie stracić - dodaje pani Urszula.
Ruchoma cena
Nieruchomość Cumbrowskich każdy z rzeczoznawców wyceniał inaczej. Cena skakała od 114 do 246 tys. zł. Na tę najwyższą stawkę pani Urszula i jej mąż Roman skłonni byli nawet przystać, ale Agencja Budowy i Eksploatacji Autostrad nie zgodziła się z wyceną rzeczoznawcy wojewody. Stawka spadła do 122 tys. zł. Dziś mówi się o nieco wyższej sumie. - _Nie jesteśmy w stanie kupić za nią domu dla siedmioosobowej rodziny i zrekompensować poniesionych strat - twierdzi Cumbrowska. Jej mąż dodaje: - Ten, który zrobił taką wycenę, to nie był rzeczoznawca, tylko syndyk. Jesteśmy traktowani jak właściciele upadłego gospodarstwa, które niewiele już jest warte. A przecież tyle mieliśmy... Tyle straciliśmy...
Państwo Cumbrowsy zajmowali się ogrodnictwem. W tunelach foliowych rosły dorodne pomidory, było za co rozbudowywać dom. Mieli plany. Syn skończył szkołę, został wulkanizatorem. Miał otworzyć warsztat. - Mieszkamy w dobrym punkcie - _mówi Cumbrowski. - Obok przebiega ruchliwa trasa z południa Polski nad morze, więc klientów by nie brakowało. Z pobliskiej rzeczki można by brać wodę do warsztatu. Chcieliśmy też otworzyć smażalnię ryb - moja żona jest kuchmistrzem. Przez to wszystko nie ma pracy.
- Dlatego będziemy domagać się od państwa nie tylko odszkodowania za wywłaszczenie, ale także za bezprawne wydłużanie postępowania administracyjnego i za nieosiągnięte korzyści związane z zaprzestaniem działalności ogrodniczej, niewykonywaniem działalności gastronomicznej i wulkanizacyjnej od 30 listopada 1999 roku - dodaje jego żona.
Z pasieką pod pachą
Wiesław Cichocki wspólnie z ojcem Norbertem prowadził jedno z najlepszych gospodarstw w okolicy. Dziesięć tuneli z pomidorami, 200 uli. Dziś są z tym tylko kłopoty. - _Zdaniem rzeczoznawcy, który wycenił mój dom na 94 tysiące złotych, mógłbym się razem z ulami przenieść do Warlubia na działkę o powierzchni 10 arów! - _mówi Wiesław Cichocki. - Tutaj pszczoły mają od strony południowo-wschodniej łąkę pełną kwiatów, las... A w Warlubiu co? Przecież nie chodzi tylko o mieszkanie, jakoś musimy zarabiać na życie.
Buduje dom. Zwyczajny, bez luksusów. Musiał zaciągnąć kredyt. Bank wycenił wartość budowanego domu na 312 tys. zł. - _Budynek ma taką samą kubaturę jak ten, z którego zostaliśmy wywłaszczeni - _mówi Wiesław Cichocki. - Dlaczego więc tak mało chcą nam za niego zapłacić? Przez budowę autostrady, zamiast inwestować w pszczelarstwo, musiałem wziąć kredyt na budowę! To nie jest sprawiedliwe.
A mogło być inaczej. Cumbrowscy mają dowód, że życie kilkunastu rodzin z podgrudziądzkich wsi mogło biec po staremu. - _W pierwotnym planie budowy autostrad zapisano, że droga będzie przebiegać za naszymi domami, przez pobliską dolinę - _mówi pani Urszula. - Potem plan zmieniono i nasze domy znalazły się na trasie budowy. Pewnie jakiś urzędnik dokonując takiej poprawki zasłużył na premię, bo obniżył koszt budowy, ale nam zniszczył życie.
- Urzędników nasz los nie obchodzi - twierdzi Cichocki. - W tym roku cztery razy próbowałem dostać się do wojewody. Za każdym razem od jego pracowników dowiadywałem się, że wojewoda w ogóle w tej sprawie nie przyjmuje. Nawet nie było żadnego uzasadnienia. Dlaczego?
- A kto nas wywłaszczył?! - denerwuje się Roman Cumbrowski. - Właśnie wojewoda! I nawet nie chce z nami rozmawiać? Kim my jesteśmy? Intruzami, obywatelami gorszego gatunku? Urząd Wojewódzki zafundował nam eutanazję i teraz urzędnicy nabrali wody w usta.
Małgorzata Dysarz, rzecznik wojewody: - Wojewoda nie może przyjąć wszystkich interesantów, ale szansa na przyjęcie zawsze jest. Trudno mi powiedzieć, jak było w tej sprawie, ale jeśli pojawiły się jakieś problemy, można napisać skargę do dyrektora gabinetu wojewody.
Posłanka z wojewodą
Wywłaszczeni szukali pomocy także u polityków. Od niektórych dostali odpowiedzi. Posłanka Teresa Piotrowska nie dość, że im odpisała, to jeszcze wstawiła się u wojewody. W liście do niego napisała: "Państwo zaplanowało budowę autostrady przez te zabudowania. Taka decyzja przewraca życie tych ludzi - są zmuszeni znaleźć inne domy i gospodarstwa - odszkodowanie musi pozwolić im odbudować te nieruchomości".
- _Wojewoda odpowiedział, że wszystko jest w porządku - _mówi Teresa Piotrowska. - Nie zgadzam się z tym, bo pieniądze, które im się proponuje nie są w stanie zaspokoić ich potrzeb. Skieruję pismo do Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast o ponowne rozpatrzenie sprawy. Napiszę nawet do premiera. Będę śledziła los tych ludzi i starała się im pomóc.
- Nie ustąpimy, nawet jeśli buldożery przyjadą zrównać nasze domy - _twierdzi Cumbrowska. - Będziemy walczyć, no bo co nam innego pozostało? Iść z dziećmi pod most?
