https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przeżyłem własną śmierć!

(pio)
- Moje ciało leżało na szpitalnym łóżku, a ja byłem u góry. Obserwowałem, jak lekarze próbują mnie reanimować. Wołali, żebym się odezwał albo poruszył palcami, skoro ich słyszę. Słyszałem, ale nie mogłem nic zasygnalizować – relacjonuje jeden z internautów. Nie tylko on przeżył śmierć kliniczną.
- Moje ciało leżało na szpitalnym łóżku, a ja byłem u góry. Obserwowałem, jak lekarze próbują mnie reanimować. Wołali, żebym się odezwał albo poruszył palcami, skoro ich słyszę. Słyszałem, ale nie mogłem nic zasygnalizować – relacjonuje jeden z internautów. Nie tylko on przeżył śmierć kliniczną. sxc.hu
- Moje ciało leżało na szpitalnym łóżku, a ja byłem u góry. Obserwowałem, jak lekarze próbują mnie reanimować. Wołali, żebym się odezwał albo poruszył palcami, skoro ich słyszę. Słyszałem, ale nie mogłem nic zasygnalizować - relacjonuje jeden z internautów. Nie tylko on przeżył śmierć kliniczną.

Gdy zanikają widoczne oznaki życia: pacjent przestaje oddychać, serce przestaje bić, jego mózg nadal pracuje. Wtedy można być jednocześnie na tym i na tamtym świecie.

Przeczytaj relacje osób, które były po drugiej stronie życia i stamtąd wróciły.

"Miałem wypadek samochodowy. Słyszałem, że ktoś z przechodniów dzwoni po pogotowie i strażaków, bo nie można było mnie wydostać z samochodu. Wtem zacząłem lecieć przez tunel, na końcu którego było światełko. Tam stały jakieś postacie, które do mnie wyciągały ręce. Po drodze, gdy do nich leciałem niczym zjawa, stali inni ludzie. Próbowali do mnie zagadać, jedni chcieli się przywitać, inni dotknąć mnie, jeszcze inni - zatrzymać. Czułem dziwny chłód. Szepty. Jakby szelest. W tunelu czułem wilgoć. Po chwili, zanim zdążyłem dotrzeć do ludzi na końcu tunelu, usłyszałem głosy. Otworzyłem oczy. To lekarze pochylali się nade mną. Wróciłem do "świata żywych".

"Miałam 13 lat, gdy o mało co nie utonęłam. Przeliczyłam się ze swoimi zdolnościami pływackimi. Byłam z mamą, ciocią i kuzynką na tzw. gliniankach. Poszłyśmy popływać. Gdy wbiegłam do wody, poślizgnęłam się. Zorientowałam się, że jakoś dziwnie długo opadam na dno. Nie wiadomo dlaczego, nie mogłam wypłynąć. Próbowałam krzyczeć, ale napiłam się wody. Ogarnęła mnie ciemność. Poczułam się dziwnie spokojna. Podobało mi się to. Moje ciało było bezładne. Nie przeszkadzało mi to, że nie mogę oddychać. Ja pod wodą… oddychałam. Za chwilę zaczęła mnie oślepiać jasność. To światło było o wiele jaśniejsze od słońca. Coś, jakby ktoś poustawiał w moją stronę 100 reflektorów. Te promienie mnie przeszywały. Czułam, jak przechodzą przez moje ciało. Słyszałam dziwne dźwięki. Jakby ktoś uderzał czymś metalowym w blachę. Mrugnięcie oczu i zauważyłam, że kuzynka trzyma mnie za rękę i próbuje wyciągnąć z wody."

"Byłem z tatą nad jeziorem. Miałem 7 lat. Pływaliśmy na materacu. Nagle ześlizgnąłem się z materaca i wpadłem pod wodę. Nie czułem, że się topię. Było mi nawet przyjemnie. Woda była przezroczysta. Czułem, jak opadam na dno. To tak, jakbym leciał na skrzydłach, ale w dół. Nie mogłem się ruszać, ale nie bałem się. Wszystko było w zwolnionym tempie. Patrzyłem, jak ryby ustępują mi miejsca. Gdy odbiłem się od dna, zacząłem unosić się. Po chwili widziałem, jak moje ciało unosi się na wodzie. Patrzyłem na to z góry. Za moment usłyszałem głoś ojca i poczułem jego mocną rękę, która chwyciła moje bezwiedne ciałko."

"Miałam zaplanowaną operację. Leżałam na stole operacyjnym, w narkozie. Wtem obudziłam się i wyszłam… z siebie. To znaczy moje ciało dalej leżało, ale dusza z niego wyszła. Widziałam lekarzy i pielęgniarki krzątające się wokół mnie. Usłyszałam, że mój stan jest krytyczny. Nagle poczułam, że ktoś za mną stoi. To była kobieta-zjawa. Chciała wziąć mnie za rękę, bo wyciągnęła swoją dłoń w moim kierunku. Mówiła szeptem: "Chodź ze mną, chodź ze mną". Z drugiej strony dobiegał inny, głośniejszy głos: "Nie idź, jeszcze nie teraz. Masz jeszcze tyle spraw na ziemi". Po chwili wszystko się zamazało. Obudziłam się dopiero po operacji, kilka godzin później."

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gubinki
Ty psycholog za pół złamanego grosza- w łeb się walnij i spier...da....laj. Sam się przekonasz,gdy umrzesz i będzie zatkało kakao. Bo inaczej z tobą po dobroci rozmawiać nie można.
s
sisi
Psychologu!
Myśl codziennie o tym, że jesteś jeleniem to może wyrosną ci rogi. Człowieczku- pewnych rzeczy póki co nie doświadczysz bo nie są one dla ciebie. Pozdrawiam.
~Pewniak
Oj, głupiś ty Psychologu za dychę, głupiś ty!
p
psycholog
Zdało by się powiedzieć: "Nie wiem co palicie, ale musicie mieć dobrego dealera"
Opisujecie wymysły waszej wyobraźni, oraz mocnej wiary w to w co wierzycie.
Tak działa Wasza podświadomość, piszecie że to widzieliście, bo Wasza głęboka wiara każe Wam to widzieć, bo chcecie to widzieć, a w rzeczywistości nasze życie, które z nas uchodzi, nie przemienia się w stan lotny, w żadnego ducha, w żadną zjawę. Po prostu gaśnie w nas życie poprzez zanik funkcji życiowych, przy jednoczesnej pracy naszego mózgu.
Zbyt dużo filmów o duchach, zbyt wiele słuchania rzekomych ludzi którzy "tam" byli, zbyt mocna wiara, zbyt wiele stron książki "Życie po życiu". Te wszystkie aspekty, nałożone na siebie dają taki właśnie obraz jak w komentowanym artykule. W rzeczywistości jest tak, że gdybyście nie wiedzieli iż znajdowaliście się w stanie śmierci klinicznej, a powiedziano by wam że to zwykłe omdlenie czy utrata przytomności, to żadnego tunelu by nie było. To podświadomość rysuje te wizjonerskie przesłania wiary w Boga i drogę do niego.

pozdrawiam
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska