Chodzi o przebudowę fragmentu drogi krajowej nr 91 w Toruniu, czyli ulicy Grudziądzkiej, w rejonie jej skrzyżowania z ulicą Strobanda.
Spec-wycinka
W założeniu przebudowa ma poprawić bezpieczeństwo na wylotówce i ułatwić włączanie się do ruchu kierowcom wyjeżdżającym z ulicy Strobanda na drogę krajową.
Prace, za sprawą których jeden z pasów jest częściowo zamknięty, są elementem budowy Trasy Wschodniej. Pozwolenie na nie wydał w 2018 roku wojewoda kujawsko-pomorski. Chodzi o „zezwolenie na realizację inwestycji drogowej”, czyli wprowadzony specustawą tryb uproszczony. Przy inwestycjach takich nie ma potrzeby realizowania wytycznych planu miejscowego, który w innych sytuacjach jest dla inwestorów świętością.
„Niezbędny zakres”
Budowana jezdnia zaprojektowana została w pasie drogowym drogi krajowej.
Problem w tym, że do poszerzenia wykorzystano przylegający do drogi nr 91 pas zieleni. A chodzi o specyficzną „zieleń” - drzewa, które jako samosiejki urosły na bardzo niesprzyjającym gruncie – suchych i ubogich żwirach. Wycięto około 400 drzew. Miejski Zarząd Dróg podkreśla, że większość z nich miało średnicę nieprzekraczającą 20 centymetrów. Wiadomo jednak, że pod topór poszły również bardzo dorodne sosny.
„Wycinki dokonano tylko w niezbędnym zakresie, na terenie potrzebnym do wybudowania drugiej jezdni (wschodniej), ronda Strobanda-Grudziądzka oraz budowy ścieżki rowerowej po stronie wschodniej” - czytamy w informacji uzyskanej od MZD.
Dostaliśmy za darmo i zniszczyliśmy
W praktyce „niezbędny zakres” oznacza, że miejsca, w których rosła zieleń przypominają dziś lotnisko.
- Gdyby dziś chcieć tam posadzić drzewo o średnicy 20 cm, trzeba byłoby na każde z nich wydać około 5 tysięcy złotych – wylicza Mariusz Warachim, arborysta z fundacji Zielone Kujawy. - A z dużym prawdopodobieństwem w tym miejscu nie przetrwałyby dłużej niż dwa lata. Trzeba pamiętać, że średnio drzewa z takich nasadzeń nie żyją dłużej niż 15 lat. Owszem, zapewne większość z nich była samosiejkami, ale to nie umniejsza ich wartości, a wręcz przeciwnie – mamy do czynienia z drzewem, które poradziły sobie z wszelkimi przeciwnościami i skomponowały wraz z innymi roślinami trwały pas zieleni. Tego typu zadrzewienia są aktualnie w Europie bardzo modne, tyle że na ogół wiążą się dużymi nakładami. My mieliśmy je za darmo, ale nie potrafiliśmy uszanować i zapłacimy w przyszłości za ich odtworzenie. A z drugiej strony trąbimy o kryzysie klimatycznym.
Wystarczyło 14 metrów
Pas przydrożnej zieleni ma przeciętnie około 14 metrów szerokości. Dlaczego projektanci nie przesunęli jezdni, skoro mieli do dyspozycji pas o szerokości – jak wynika z naszych wyliczeń – od 54 do 85 metrów? Bo przecież problemem nie była własność gruntu (działka należy do miasta) ani nawet zapisy w planie miejscowym (których w przypadku specustawy inwestor nie musi uwzględniać), w którym cały pas od drogi do cmentarza przeznaczony jest pod komunikację drogową. Na to pytanie nikt nie był w stanie udzielić nam odpowiedzi. Nie możemy spytać autorów projektu, ponieważ Wiadomo jedynie, że projekt budowy powstał przed sześciu laty w nieistniejącym już Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego w Gdańsku.
Dwa asfaltowe boiska
Ale to nie koniec „odzieleniania”. Kolejnym etapem w przyszłości ma być budowa... kolejnej równoległej drogi.
„Na drogach gruntowych, zgodnie z dokumentacją, przewidziano budowę jezdni manewrowej oraz miejsc parkingowych. Jednak ten fragment inwestycji będzie realizowany w późniejszym terminie” - czytamy w piśmie z MZD.
Szerokość kolejnej asfaltówki wyniesie 5 metrów, a po obu stronach powstaną parkingi o szerokości 6 metrów. A zatem wykrojony zostanie kolejny pas 17 metrów, nie licząc 5 metrów już istniejącej drogi asfaltowej przy samym cmentarzu. Aby wyobrazić sobie o jakiej skali mowa – pod asfaltem zniknie łącznie teren równy dwóm pełnowymiarowym boiskom piłkarskim.
Ład po polsku
Wycinki należy spodziewać się również po drugiej stronie, gdzie powstanie dodatkowy pas jezdni.
Wartość inwestycji wynosi ponad 7 mln zł. Pieniądze na realizację projektu pochodzą z Rządowego Funduszu Polski Ład. Według planu prace mają potrwać do listopada 2025 roku.
