https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaciele hospicjum

z Bernadetą Klunder, prezeską Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum w Chojnicach

     - Po co założyliście nowe stowarzyszenie, które ma się zajmować opieką hospicyjną?
     - Chcemy umożliwić ludziom, którzy zamierzają wspierać ruch hospicyjny, ujętą w pewne formy organizacyjne działalność. Bez tego nie możemy pomagać tym, którzy cierpią, a także ich rodzinom.
     - Kto może przystąpić do waszego stowarzyszenia?
     - Każdy, kto jest pełnoletni i kto zdobędzie rekomendację przynajmniej dwóch członków stowarzyszenia.
     - To muszą być osoby związane ze środowiskiem medycznym?
     - Niekoniecznie, zresztą w szeregach naszego stowarzyszenia większość to ludzie spoza branży. Ludzie, którzy przeżyli śmierć swoich bliskich, opiekowali się nimi podczas choroby, wolontariusze.
     - Czy już szukacie chętnych?
     - Na razie czekamy na rejestrację w sądzie. Może to potrwać - od półtorej miesiąca do nawet pół roku. Wtedy będziemy organizowali profesjonalną opiekę, zresztą już zaczęliśmy to robić. Są ludzie, którzy chcą nas wspierać, są też instytucje. Na razie hospicjum będzie domowe, oparte na zasadzie wolontariatu. W przyszłości marzy się nam stacjonarne.
     - Czy to znaczy, że będziecie się bić z NZOZ "Medicor" o pacjentów?
     - Nikt nie mówi o wojnie. Będziemy się po prostu pacjentami opiekować. Jak to powiedziała pani Barbara Stachowicz - pacjentów w Chojnicach jest tak dużo, że dla wszystkich starczy.
     - A zamierzacie przypomnieć burmistrzowi o jego obietnicy, że pomoże znaleźć wam obiekt?
     - Na pewno zwrócimy się z wnioskiem na piśmie w tej sprawie.
     Rozmawiała MARIA EICHLER
     FOT. ALEKSANDER KNITTER

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska