Czytelnik z ul. Ogrodowej: - Mieszkam obok Urzędu Skarbowego w Rypinie. Bardzo często włącza się tam alarm. W dzień to można jeszcze wytrzymać, gorzej w nocy. Tym bardziej, że hałas trwa nawet kwadrans. Człowiek do okna wychodzi, myśli, że to złodziej jakiś może. A tu nic. Takie alarmy tylko zakłócają sen i gaszą naszą czujność.
Zbulwersowany
był mieszkaniec ul. Lissowskiego, kiedy w dzień włączył się alarm - jego zdaniem - w siedzibie Banku Spółdzielczego: - To skandal. Na dodatek przyjechał dyrektor i nic nie zrobił.
Sprawdziliśmy: ani w Urzędzie Skarbowym, ani w BS alarmy się ostatnio nie włączały. Gdyby tak było, szefowie obu placówek są od razu na nogach. Muszą zjawić się w swoich miejscach pracy, sprawdzić, co się dzieje i odwołać ochronę. Czy więc Czytelnikom się zdawało?
Niekoniecznie
Mówi naczelnik US w Rypinie Ewa Mówińska: - Gdzieś obok urzędu, od strony ul. Warszawskiej, często włącza się alarm. Do niedawna sama wyglądałam przez okno czy to nie u nas. Jestem podłączona do systemu ochrony, gdyby alarm zadziałał, miałabym powiadomienie. A to od dawna się nie zdarzyło. Instalacja jest dobra, sprawdzona, posiada atesty. Jest bardzo czuła, potrafi zareagować na kota, który przybiegnie z którejś z okolicznych posesji. W ostatnim czasie raz to się zdarzyło, w minionym roku - dwukrotnie. Na pewno to nie nasz alarm zakłóca sen mieszkańcom.
Dyrektor BS Grzegorz Kiełkowski, po tym jak "Pomorska" opublikowała głos Czytelnika dotyczący alarmu w jego placówce, wziął od firmy monitorującej jego placówkę wydruk z centralki.
- Mam obraz tego, ile razy w ciągu ostatnich miesięcy alarm się włączał. Nadzwyczaj rzadko, raz z winy pracownicy, ale w sierpniu ani razu. To nie dotyczy naszej filii. Może któregoś z okolicznych sklepów? - zastanawia się dyr Kiełkowski. - U nas są takie procedury, że na miejsce musi przyjechać grupa konwojująca, za nią kierownik, który dopiero ma prawo ją odwołać. Niesprawny system alarmujący bardzo utrudniałby nam życie, więc dbamy o to, by działał bez zarzutu. I tak się dzieje.
Poprosiliśmy rypińską policję o przyjrzenie się sprawie alarmów. W jednym Czytelnicy mają rację: im więcej niepotrzebnie będą się włączać, tym bardziej ludzie się na nie “uodpornią" i przestaną reagować. A nie o to przecież chodzi.
Przypadkowe alarmy usypiaja czujność
ADRIANNA OŚMIAŁOWSKA
Włączający się w nocy alarm w skarbówce czy wyjący w dzień w Banku Spółdzielczym. Mieszkańcom to przeszkadza, ale okazuje się, że wskazani przez nich winni są... niewinni.