Andrusiewicz był pytany w TVN24, czy resort podjął jakieś działania ws. wyjaśnienia okoliczności śmierci ciężarnej 30-latki.
– Minister zdrowia zlecił prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia kontrolę tego przypadku, tej sytuacji w szpitalu w Pszczynie – poinformował Andrusiewicz.
Rzecznik resortu podkreślił, że trudno oceniać mu sytuację, a dopiero kontrola "wykaże, czy były tam jakieś nieprawidłowości".
– Wolimy się nie wypowiadać do czasu zakończenia kontroli. Jest to sytuacja dosyć dramatyczna. Każde dodatkowe słowo zaogniające tę sytuację i napięcie wokół tego jest niepotrzebne – dodał Andrusiewicz.
W podobnym tonie wypowiadał się we wtorek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Ocenił, że "ma za mało informacji, żeby szermować oskarżeniami". – Ta sprawa powinna zostać zbadana bezwzględnie – mówił Fogiel.
Oświadczenie szpitala w Pszczynie
We wtorek szpital w Pszczynie wydał oświadczenie w sprawie.
"Łączymy się w bólu z wszystkimi, których tak jak nas dotknęła śmierć naszej Pacjentki. Szczególnie z Jej Bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrzegane są przez medyków jako jedne z najtrudniejszych momentów życia kobiety. Postęp medycyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakresie, ale, niestety, ciągle jeszcze ich nie wykluczył" – napisano.
Jak dodano, "jedyną przesłanką kierującą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pacjentki oraz Płodu".
"Lekarze i położne zrobili wszystko, co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o Pacjentkę i jej Dziecko. Całość postępowania medycznego podlega ocenie prokuratorskiej i nie można w tej chwili ferować żadnych wyroków. Bardzo liczymy na to, że rzetelnie i uczciwie prowadzone postępowanie prokuratorskie pozwoli wskazać przyczyny śmierci Pacjentki oraz jej Dziecka" – podkreślono w oświadczeniu.
"Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. W tym miejscu należy jedynie podkreślić, że wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania" - napisano w oświadczeniu szpitala.
Śmierć ciężarnej 30-latki
Chodzi o sprawę śmierci 30-letniej ciężarnej kobiety, która zmarła w szpitalu w Pszczynie w ubiegłym tygodniu. Jak poinformowała w mediach radca prawna Jolanta Budzowska, ciężarna miała umrzeć w wyniku decyzji lekarzy, którzy postanowili zaczekać na obumarcie płodu.
Budzowska oceniła, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji.
"Himalaje perinatologii"
W rozmowie z wp.pl sprawę komentował dr Michał Bulsa, członek Naczelnej Izby Lekarskiej, ginekolog i położnik. Jak ocenił, problem i trudność leżały w kwestii zaawansowania ciąży, a w tym przypadku zaliczała się ona do ciąży na granicy przeżycia.
– Trzeba podkreślić, że taka sytuacja, czyli ciąża na granicy przeżycia i przedwczesne odpłynięcie płynu owodniowego, to są naprawdę Himalaje perinatologii i seria bardzo trudnych do podjęcia decyzji. To jest jeden z większych problemów perinatologii i położnictwa, z którym musimy się mierzyć, i na który na razie nie znaleziono rozwiązania – mówił dr Bulsa.
Jak wyjaśniał, zgony pacjentów zdarzają się nawet wtedy, gdy lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy, by utrzymać ich przy życiu i nie popełnili żadnego błędu w sztuce lekarskiej. Równocześnie dodał, że w takich tragicznych przypadkach winą w pierwszej kolejności obwinia się właśnie medyków, co kończy się często na drodze sądowej.
– W medycynie nic nie jest pewne w stu procentach. Proszę nie podejrzewać lekarzy, że pragną szkodzić pacjentkom. W dalszym ciągu zdarzają się przypadki, że w ciąży lub w okresie połogu dochodzi do piorunujących zakażeń, i mimo że mamy XXI wiek, najlepszy sprzęt, najlepsze antybiotyki, to czasem tę walkę przegrywamy. Dlatego uważam, że linczowanie lekarzy, nie tylko nie służy medycynie, ale wręcz szkodzi podejmowaniu właściwych decyzji terapeutycznych przez lekarza, który czuje oddech prokuratora na swoim karku – cytuje Bulsę wp.pl.
