Hoduje je od 14 lat. Zaczął od jednej parki. - A potem para do pary, para do pary. Aż dochowałem się blisko stu sztuk - mówi Andrzej Smoliński z Łabiszyna. Ich specyficzny skrzek mu nie przeszkadza. Uwielbia te odgłosy. Spędza z nimi wiele godzin. - Piękne są, kolorowe, hałas robią. To lubię. U mnie ptak to musi być ptak. Ja go muszę słyszeć. Nieraz zimą, jak sobie tak z nimi siedzę, to i zasnę czasami. Tak mi tu dobrze.
Bujdy piszą...
To, co zarobi na sprzedaży odchowanych przez siebie papużek, traci na rozbudowę szopy i klatek oraz zakup karmy dla ptaków. Resztę, jeśli zostanie, wydaje na nowe okazy. Ma już papużki faliste, nimfy i nierozłączki. Teraz chce rozpocząć hodowlę nierozłączek czarnogłowych.
Najbardziej popularne nierozłączki hoduje od roku. Twierdzi, że w książkach pisze się o nich wiele nieprawdy, że niby powinny żyć w parach, że nie powinno się ich rozłączać. - Bo jeśli prawdę by pisano, to jedną nierozłączkę z pięciu, które mi się urodziły, musiałbym zabić. A po co mam jej życie odbierać? Sprzedałem ją bez partnerki i z tego co wiem, żyje do dziś. To co się wypisuje, to zabobony. Najpierw nazwę wymyślili, a potem teorie dorobili.
Najłatwiej chowa się papużki faliste. Trzeba tylko kontrolować temperaturę, nie płoszyć. - No i żeby samców nie było za dużo, bo potem się dziobią o samice, aż zadziobać na śmierć się mogą. Najlepiej jak jest tyle samic co samców. Nie może być nadwyżki facetów.
Życie papużek falistych jest bardzo urozmaicone. Zwłaszcza samiczek. Ciągle zmieniają partnerów. W jednej klatce wisi cały szereg sąsiadujących ze sobą budek lęgowych. - Jak w jednej budce papużki się klują, to samiczka przechodzi do drugiej budki, gdzie składa następne jajka. A samiec zostaje ze swymi dziećmi i je karmi.
Papuga i wolność
W domu ma jeszcze dwa psy. Kotów w domu nie trzyma. - Jest zasada: jak papugi, to nie koty. - _Kiedyś miał papugę, która siadała mu na ramieniu, jeździła na grzbiecie psa. - I kot mi ją załatwił. - Od tamtego czasu nie przyzwyczaja się zbytnio do papug. - _Poza tym oswojone papugi słabiej się lęgną.
Pan Andrzej twierdzi, że papugi u niego źle się nie czują. - Nie wiedzą, że żyją w niewoli. Nawet nie wiedzą, co to wolność. Tu są wychowane. W małych klatkach nie żyją. U mnie mają lepiej niż na wolności. Jeść dostaną, pić dostaną. Siebie mają na co dzień. Żyje im się lepiej niż na wolności. Polować nie muszą, nie głodują.
Marzy o tym, by rozszerzyć hodowlę z trzech do chociaż dziesięciu gatunków. - Szanse na to są marne. Dziś z pracą jest krucho. Na pewno mam ją do lipca, a potem... Gdyby tak kasa była, to może i swój sklep bym otworzył... Nie ma jej... Jednego jestem pewien. Wszystkich papużek nigdy nie sprzedam. Jeżeli na chleb nie będzie starczało, to w najgorszym razie zmniejszę hodowlę.**
Ptasiek z Łabiszyna
Dariusz Nawrocki

- Piękne są, kolorowe, hałas robią. To lubię. U mnie ptak to musi być ptak. Ja go muszę słyszeć. Nieraz zimą, jak sobie tak z nimi siedzę, to i zasnę czasami. Tak mi tu dobrze - mówi Andrzej Smoliński, hodowca z Łabiszyna.
Żona wzięła go razem z papugami. Jak się wprowadzali do swego pierwszego wspólnego domu, klatek miał więcej niż mebli.