- Chcemy, aby Czytelnicy podzielili się z nami uwagami, co w pierwszej kolejności należałoby zrobić za unijne dotacje. To pytanie kierujemy również do pana, skoro jako szef "Pomeranii" jest naczelnym "unitą" w Chojnicach.
- To tylko kwestia kwoty. Pomysłów mam wiele, ale skupię się na najbardziej osobistych. Za unijne pieniądze w pierwszej kolejności zrealizowałbym hasło Długosza "Chojnice kluczem i bramą Pomorza". Marzy mi się obwodnica dla Chojnic, aby moja ul. Brzozowa odzyskała spokój, przestając być "cichą" obwodnicą. Następna sprawa to ożywienie śródmieścia. Podoba mi się pomysł dyrektora Jacka Marczewskiego i architekta miejskiego Andrzeja Ciemińskiego na prawoskręt z berlinki do starego szpitala aż na planowane parkingi na ogólniakowskim "Wembley". I do tego jeszcze połączenie ze śródmieściem przez nowe przejście między plebanią i aulą LO.
- Przypuśćmy, że ma pan jeszcze więcej do wydania ...
- Jeszcze nie skończyłem marzyć. Za unijne pieniądze mogłoby się ziścić marzenie Andrzeja Wielewskiego, który chce w Chojnicach stworzyć książnicę
A w Parku Tysiąclecia powinien znowu stanąć amfiteatr. Gdyby jeszcze udało się uzyskać pomoc dla kina w ChDK, to Unia Europejska byłaby wychwalana przez wszystkich kinomanów, nie tylko spod znaku DKF "Cisza". A na koniec życzyłbym sobie i chojniczanom biura wystaw artystycznym z profesjonalną galerią, a to wszystko pod egidą muzeum.
- Pomarzyliśmy, a teraz czas na ziemię...
- To nie koniec, bo nie byłbym sobą, gdybym nie domagał się od Unii Europejskiej pubu w Chojnicach dla niepalących, w którym miałbym swój ulubiony kufel piwa "Primator" z Nahodu.
