- Ostatnie spotkania TKH można podsumować krótko: koszmar. Co się dzieje z drużyną?
- Sam chciałbym to wiedzieć, my się męczymy już od dłuższego czasu. Widać gołym okiem, że to nie jest to, co chcielibyśmy grać i na co tak naprawdę nas stać. Ciągle mamy kłopoty z obrońcami. Nie mamy pełnej obsady, musimy grać na trzy pary, czasem przychodzi nam radzić sobie w pięciu. Takie zmiany kosztują dużo sił i to odbija się na efektywności gry.
- Kolejny temat-rzeka to skuteczność.
- Niestety, żaden trener na świecie nie potrafi zdobywać bramek z boksu. Mamy stuprocentowe sytuacje, nasi napastnicy jadą sam na sam z bramkarzem i... strzelają prosto w parkany. To jest żałosne.
- Zdarzają się też sytuacje, gdzie nasi napastnicy sami sobie przeszkadzają?
- To wynika ze zniecierpliwienia, z braku efektów. W końcu ktoś postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, ale zapomina o kolegach. Mam nadzieję, że uda nam się, bez większych strat punktowych doczekać do przerwy w rozgrywkach. Wtedy zespół trochę odpocznie, będę miał czas na poukładanie gry, dojdą nowi zawodnicy.
- Ale przed przerwą jeszcze dwa mecze fazy play off, a rywale uciekają?
- Zdajemy sobie z tego sprawę, mobilizacja jest pełna. Musimy przetrzymać ten trudny okres braków kadrowych i w końcu gonić czołówkę PLH.