39-latek "tylko" pytał o pracę. Przy okazji dokładnie rozejrzał się po siedzibie firmy, którą odwiedził. Zauważył, że w otwartej szufladzie leżą pieniądze. Wrócił po nie chwilę później, gdy przy biurku nikogo już nie było. Do kieszeni złodzieja trafiło 1,5 tysiąca złotych oraz dowód osobisty.
Te wydarzenia rozegrały się 4 października. Od tego dnia trwało najpierw ustalanie tożsamości mężczyzny, a potem jego poszukiwania. To pierwsze poszło sprawnie, bo pracownicy firmy dobrze zapamiętali "gościa", a dodatkowo jego czyn utrwaliły kamery firmowego monitoringu. Dłużej trwały poszukiwania 39-latka, bo jest on osobą bezdomną, koczującą gdzie się da.
W końcu złodziej wpadł, 13 października na ul. Toruńskiej. Pieniędzy nie miał, bo - jak mówił - wydał je na jedzenie i grę na automatach.
Zatrzymany jest dobrze znany policjantom. Latem wyszedł z więzienia.
Czytaj e-wydanie »