Do dramatu doszło o godzinie 21.08 w sobotę, 10 maja. Gdzie dokładnie? Na Szosie Bydgoskiej, na oznakowanym przejściu dla pieszych, przy wjeździe do kościoła NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II.
Obowiązuje tutaj ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę. Od pewnego czasu jednak, w związku z prowadzonymi pracami drogowymi, już trzysta metrów dalej postawiono ograniczenie do 40 km na godzinę.
Z jaką prędkością jechał młody kierowca seata? - Ustali to dopiero biegły. Bezsprzecznie jednak nie udzielił on pierwszeństwa pieszemu na oznakowanym przejściu dla pieszych - zaznacza prokurator Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń Centrum-Zachód.
Młody kierowca usłyszał zarzuty. Grozi mu do 8 lat więzienia
Jak doszło do dramatu? To była sobota, 10 maja, osiem minut po godzinie 21.00. Michał O. z Torunia, 24-latek, jechał Szosą Bydgoską czerwonym seatem. Jak szybko - okaże się w przyszłości. Już dziś jednak wiele wskazuje na to, że była to prędkość znaczna.
Do potrącenia pieszego doszło przy wjeździe do kościoła NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II, na oznakowanym przejściu dla pieszych, na łuku drogi. Na tym odcinku trasy obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę.
- Od pewnego czasu jednak, w związku z prowadzonymi tutaj pracami drogowymi na jednym z pasów szosy, już trzysta metrów dalej wprowadzono ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę - podkreślają kierowcy znający okolicę.
Przed przejściem dla pieszych Michał O. nie zwolnił i nie zachował szczególnej ostrożności. Uderzył w przechodzącego już przez pasy 48-letniego mężczyznę, mieszkańca Torunia. W starciu z pojazdem pieszy nie miał szans. - Zginął na miejscu wskutek odniesionych obrażeń - informuje aspirant Dominika Bocian, rzeczniczka toruńskiej policji.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Młody kierowca seata był trzeźwy. Od razu został zatrzymany przez policję. Na miejscu tragedii natomiast prace błyskawicznie rozpoczęły wszystkie służby: byli nie tylko ratownicy i strażacy, ale także policjanci i prokurator.
Już w niedzielę natomiast, 11 maja, kierowca usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej Toruń Centrum-Zachód. -To zarzuty z art. 177 par. 2 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym - mówi prokurator rejonowa Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło. - Za to przestępstwo grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Do winy się nie przyznał. Wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym
Jak przekazuje prokuratura, Michał O. to osoba dotąd niekarana. W prokuraturze przyznał, że to tragicznego zdarzenia doszło. Odmówił potem jednak odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Nie można zatem powiedzieć, że "przyznał się do winy".
Po tym, jak 24-latek usłyszał karne zarzuty, wyszedł na wolność. Nie został tymczasowo aresztowany. Na finał śledztwa, akt oskarżenia i proces sądowy oczekiwać będzie zatem w domu.
- Zastosowane zostały wobec niego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego, dozoru policji oraz zakazu opuszczania lokalu - wylicza prokurator rejonowa.
Takie środki mają zabezpieczyć prawidłowy przebieg śledztwa. W nim prokuratura zgromadzić będzie chciała nie tylko dokumenty i zeznania świadków, ale także ekspertyzy - z opinią biegłego ds. rekonstrukcji wypadków drogowych na czele. To ona powinna wskazać nie tylko na prędkość seata, ale i dokładnie pokazać przebieg tragedii - także sprecyzować miejsce, w którym na pasach znajdował się pieszy.
Fala komentarzy. "Tam kierowcy zachowują się jak na torze wyścigowym"
Sobotnia tragedia poruszyła opinię publiczną. Zresztą, w rozmowie z "Nowościami" sama prokurator rejonowa podkreślała, że to już kolejny tragiczny wypadek z udziałem młodego kierowcy w Toruniu i kolejna też śmierć pieszego.
Komentujący wypadek - w realu i internecie - podkreślali, że rozrzut części samochodu na Szosie Bydgoskiej wskazuje na dużą prędkość. Wypowiadali się także ci, którzy sytuację po zdarzeniu widzieli na własne oczy - stali potem w korku na Szosie Bydgoskiej.
Nie brakuje też opinii, że "to kolejny młody, śmiertelnie rozpędzony". Pojawiły się też jednak liczne głosy wskazujące nie tyle na wiek kierowcy, co - generalnie - ryzykowne zachowania na opisywanym odcinku drogi krajowej nr 80.
- Tam, nawet jak się redukuje prędkość, to inni poganiają. Traktują ten odcinek jak tor wyścigowy. Skaczą z prawego pasa na lewy i na odwrót, byle tylko jechać szybciej - wskazuje pani Maria.
"Tam przed łukiem i skrzyżowaniem jest ograniczenie do 50, ale mało kto się stosuje do tego" - to jeden z najczęściej spotykanych komentarzy.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: