Liga Polskich Rodzin to bicz Boży nie tylko na zwolenników Unii Europejskiej, ale także na nieprawomyślnych artystów. Bo artyści, to wiadomo - albo dewianci i zboczuchy, albo ateiści. Na szczęście mamy Ligę, a w niej posła Witolda doktora Tomczaka, sejmowego specjalistę do spraw artystycznej cenzury. Onże poseł zaistniał był na krajowym firmamencie w grudniu 2000 roku, kiedy to uratował figurę papieża przed bezwstydnym zgnieceniem. Oto dyrektorka "Zachęty" Anda Rottenberg (w zasadzie dla LPR wszystko było już jasne) zezwoliła niejakiemu Maurizio Cattelana na wystawienie figury papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Cattelana pochodzi wprawdzie z katolickich Włoch, ale to artysta i zapewne homuś, kto wie nawet, czy nie z żydowskimi korzeniami.
Tak czy inaczej, półtora roku temu doktor Witold poseł Tomczak wtargnął był do "Zachęty", własnymi rękami odciągnął rzeczony meteoryt przygniatający figurę papieża i usiłował, zdaje się, nawet postawić ją na nogi. W tym momencie katolicy świata odetchnęli, wystawę zamknięto, a dyrektor Rottenberg odwołano. Niebawem dr Witold poseł Tomczak interpelował rząd, kto stoi za brukselską wystawą "Irreligia", na której polskojęzyczni artyści w sposób haniebny przedstawili wizerunki świętych z wąsami i brodami, a nawet Chrystusa. Rząd miał szczęście, bo wystawa była prywatnym przedsięwzięciem polskojęzycznego emigranta Wodka Majewskiego (co za pogańskie imię!), a ręce sprawiedliwości LPR do Brukseli jeszcze nie sięgają.
Sęk w tym, że wzmiankowany Włoch, znając tutejsze warunki, rzeźbę ubezpieczył od ognia i Ligi. I parę dni temu Tomczak dostał rachunek za renowację dzieła: prawie 40 tys. złotych. Jak można było przewidywać, dr Tomczak nie zapłaci. Bo - jak mówi - "ja tego nie tknąłem, ja tylko zrobiłem zamach na meteoryt, a z głowy posągu spadła tylko piuska, a Ojciec Święty przewrócił się tylko na plecy".
W 1968 r., po wystawieniu "Dziadów" Breżniew pytał Gomułkę: - Podobno u was w teatrze wystawiono antyradziecką sztukę? - "Dziady" - Mickiewicza z pokorą potwierdza Gomułka. - I coście zrobili? - Zdjęliśmy sztuką, a reżysera zwolniliśmy z pracy. Na to Breżniew: - Dobrze. A autor? - Nie żyje - powiada Gomułka.
- A toście chyba trochę przesadzili...
Rachunek za kicz
Wasz Makler