https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znani i oszukani. Nie tylko senator Ryszard Bober uwierzył w "policjanta"

Małgorzata Oberlan
Prokuratura Okręgowa w Toruniu kontynuuje śledztwo w sprawie oszukania senatora metodą na "policjanta CBŚP". Ryszard Bober (PSL/Trzecia droga) spod Brodnicy padł ofiarą oszustów w grudniu ub.r. Przelane 430 tys. zł udało się zablokować na koncie spółki ze Świecia nad Wisłą wskutek działań samego pokrzywdzonego, policji oraz banków.
Prokuratura Okręgowa w Toruniu kontynuuje śledztwo w sprawie oszukania senatora metodą na "policjanta CBŚP". Ryszard Bober (PSL/Trzecia droga) spod Brodnicy padł ofiarą oszustów w grudniu ub.r. Przelane 430 tys. zł udało się zablokować na koncie spółki ze Świecia nad Wisłą wskutek działań samego pokrzywdzonego, policji oraz banków. Polska Press archiwum (wszystkie fot.)
Uwierzyli, że kontaktuje się z nimi "policjant CBŚP", ostrzega przed atakiem na konto i przelali pieniądze. Tak oszukani zostali m.in. senator Ryszard Bober spod Brodnicy, poseł w stolicy, warszawskie aktorki, znana szkoła w Toruniu. Na współczucie opinii publicznej liczyć nie mogli. Bo znanych i bogatych nie żałujemy...

"Tak się dać oszukać... Przecież trąbią o tym wszyscy kolejny rok! Ktoś taki reprezentuje nas w Senacie?!" - to o senatorze Ryszardzie Boberze (PSL/Trzecia Droga) spod Brodnicy, oszukanym w grudniu minionego roku.

"Naiwny jak poseł. Kto go wybrał?! Brak podstawowej orientacji w świecie" - w tym tonie komentowano nieco wcześniejszy przypadek posła oszukanego w Warszawie.

"Dla pewności szybko spojrzałem w kalendarz… Nie, to nie 1. kwietnia. Ludzie naprawdę są tak głupi, że wpłacają nieznanej osobie pół miliona? Powinno mi być żal okradzionych, ale jakoś nie potrafię z siebie tego żalu wykrzesać…" - to z kolei jeden z setek komentarzy, które pojawiły się pod publikacjami o siedmiu oszukanych warszawskich aktorkach.

Tymczasem mitem jest, że oszuści działający metodą "na policjanta" i zalecający ratowanie oszczędności poprzez przelewanie ich na rzekomo bezpieczne, specjalnie wskazane "konta techniczne", celują tylko w bezradnych seniorów. Już trzy lata temu stołeczni kryminalni alarmowali, że oszuści zmienili target. Widząc rosnącą świadomość ludzi starszych i skierowane do nich akcje informacyjne, na celownik wzięli artystów, celebrytów, polityków.

-Sytuacja życiowa człowieka, jego stan emocjonalny, dopracowana "legenda" oszustów i stosowane techniki manipulacji - to wszystko razem sprawia, że ofiarą oszustwa może paść praktycznie każdy - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. To ona prowadzi teraz śledztwo w sprawie oszukania senatora Bobera.

Ofiarą paść może każdy, ale opinia społeczna - szczególnie ta anonimowa w internecie - znanych i bogatych nie żałuje. Ba, można wręcz odnieść wrażenie, że czasem z satysfakcją pastwi się nad tymi ze świecznika.

Sprawa senatora Ryszarda Bobera. "Tu nadinspektor Marek Boroń"

W grudniu minionego roku postać senatora Ryszarda Bobera (PSL/Trzecia Droga) spod Brodnicy znalazła się na ustach całego kraju. Choć sam początkowo zaprzeczał, że chodzi o niego (również w pierwszym kontakcie telefonicznym naszej redakcji), to nie dało się przed mediami i opinia publiczną ukryć, że chodzi właśnie o tego parlamentarzystę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓

Dziś już, pytając imiennie na przykład prokuraturę o jego sprawę i postępy w śledztwie, nikt zresztą temu nie przeczy. Tyle, że udzielając informacji śledczy posługują się określeniem "pokrzywdzony". Identycznie zresztą jak w przypadku każdej innej ofiary przestępstwa.

Co spotkało senatora ludowca? 10 grudnia ub.r do senatora na numer stacjonarny jego biura senatorskiego zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako nadinspektor Marek Boroń z Centralnego Biura Śledczego Policji. Poinformował go, że prowadzi śledztwo w sprawie hakerów w bankach i musi mu pomóc w rozbiciu tej grupy.

Rozmówca wskazał, że w ramach prowadzonych czynności śledczych sprawdza on pracownicę jednego z banków w Jabłonowie Pomorskim w związku z czym, w celu jej weryfikacji, konieczne jest wykonanie przez pokrzywdzonego przelewu środków pieniężnych.

-Parlamentarzysta wykonał to „polecenie”. Przelał pieniądze na konto (430 tys. zł) jednej ze spółek z siedzibą w Świeciu nad Wisłą, której przedmiotem działalności było między innymi pośrednictwo w zakupie kryptowalut. Fałszywemu policjantowi wysłał także skan swojego dowodu osobistego - racjonuje prokurator Andrzej Kukawski.

Dopiero po wizycie w banku w Toruniu, gdzie usiłował on wykonać kolejny przelew na polecenie dzwoniącego - 250 tys. zł - a następnie na jednej ze stacji paliw w Grudziądzu, gdzie przedstawiciel spółki przedstawił mu do wypełnienia Formularz Klienta, którego nie podpisał, senator zdał sobie sprawę, że został oszukany.

-Po powiadomieniu organów ścigania oraz banku parlamentarzysty, w wyniku niezwłocznie zrealizowanych czynności, udało się zablokować środki pieniężne w kwocie 430.000 zł. Ustalono właścicieli kont, na które miały trafić wyłudzone pieniądze - informuje prokurator Kukawski.

17 grudnia rano w Świeciu zatrzymania trzech udziałowców spółki: Katarzynę D., Dariusza D. oraz Przemysława D. Nazajutrz prokuratura zdecydowała się postawić zarzuty dwojgu z nich. Katarzyna D. i Przemysław D. usłyszeli zarzut prania brudnych pieniędzy. Obojgu grozi od roku do 10 lat więzienia.

Kto był "mózgiem operacji" przy oszukaniu senatora?

Śledztwo szybko z Brodnicy trafiło do Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Powód? - Stało się tak na wniosek prokuratora rejonowego w Brodnicy. Z uwagi na wagę całej sprawy, jej wydźwięk medialny i przewidywany zakres czynności w śledztwie. Najprościej rzecz ujmując, prokuratura okręgowa ma większe możliwości zbadania takiej sprawy - mówi prokurator Andrzej Kukawski.

Toruńscy śledczą nie kryją, że kobieta i mężczyzna ze Świecia to uczestnicy oszustwa, ale nie "mózg" całej operacji. Po blisko trzech miesiącach śledztwa nie udało się jednak jeszcze dotrzeć do szefa/szefów procederu. A przynajmniej nie udało się komuś takiemu postawić zarzutów. Jeśli chodzi o grono osób podejrzanych, czyli z zarzutami, to wciąż jest ich tylko dwoje.

"To są skomplikowane sprawy, sięgające często poza granice Polski np. z uwagi na używane przez oszustów karty SIM. Trzeba dać nam popracować" - słyszymy ze strony prokuratury.

Trwa zatem docieranie do wyższych ogniw oszustwa. Samego senatora śledczy w Toruniu na razie dosłuchiwać nie potrzebowali. - Pokrzywdzony składał do protokołu zawiadomienie o przestępstwie; nadto był przesłuchiwany dodatkowo w charakterze świadka. Obie czynności odbyły się na etapie, kiedy sprawa pozostawała we właściwości i prowadzeniu PR w Brodnicy - informuje rzecznik toruńskich śledczych.

Rachunek strat dla senatora? Pieniędzy ostatecznie nie stracił. - Środki pieniężne w łącznej kwocie 430.000 zł udało się zablokować na koncie wspomnianej spółki z siedzibą w Świeciu nad Wisłą na skutek działań pokrzywdzonego, policji oraz banków- mówi prokurator Kukawski.

Spotkał się natomiast senator z - oględnie rzecz ujmując - brakiem współczucia ze strony opinii publicznej. Przynajmniej tej internetowej, czyli głównie anonimowej. Identycznie zresztą jak poseł ze stolicy, który padł ofiarą praktycznie identycznego oszustwa nieco wcześniej. Podobnie też jak siedem aktorek z Warszawy...

"Aktorka znana z filmów Patryka Vegi" i jej koleżanki z branży

Ta historia głośna była w kraju najpierw wczesną wiosna 2021 roku, gdy media poinformowały o przestępstwie i śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę. wróciła do obiegu latem 2024 roku, gdy sąd ogłosił pierwszy wyrok w tej sprawie.

W skrócie rzecz ujmując, siedem warszawskich aktorek oszukanych zostało metodą "na policjanta" i straciło razem około 1 mln złotych. Kobietom wmówiono, że biorą udział w policyjnej zasadzce wymierzonej w przestępczość bankową.

Scenariusz był podobny, jak w przypadku senatora spod Brodnicy. 24 lutego do 33-letniej aktorki teatralnej zadzwonił mężczyzna, podający się za policjanta Arkadiusza Nowickiego. Przekonał kobietę, że fundusze zgromadzone przez nią i jej rodziców na rachunkach bankowych są zagrożone atakiem hakerskim. Jego wiarygodność miała potwierdzić wybierając na klawiaturze telefonu "#112", bez rozłączania połączenia. Aktorka usłyszała sygnał sugerujący, że nawiązała nową rozmowę i uwierzyła, że zweryfikowała przekazane przez "policjanta" dane.

Rozmówca zmanipulował kobietę i nakłonił, by przelała 152 tysiące złotych na wskazany rachunek bankowy. Aktorka sama podała mu dane do logowania w systemie bankowości elektronicznej, a następnie skontaktowała się z bankiem, by ten przelew autoryzować... Po jakimś czasie dopiero aktorka zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa i złożyła zawiadomienie.

Kolejne aktorki oszukane zostały identycznie. Rekordową kwotę 500 tysięcy przelała oszustom "aktorka znana z sensacyjnych filmów Patryka Vegi", jak to określały liczne media. Pod koniec lutego 2021 roku natomiast podobne propozycje "współpracy" z "policją" otrzymały młoda aktorka i jej menedżerka. Fałszywy funkcjonariusz przekonał je do przelania funduszy w dwóch transzach na wskazany rachunek bankowy. Z ustaleń PAP wynikało, że chodziło o prawie 100 tysięcy euro, czyli blisko 450 tysięcy złotych.

W 2023 roku prokuratura informowała o kierowaniu pierwszych aktów oskarżenia w tej prawie. Wszystkie jednak dotyczyły pomocnictwa w oszustwie. Do "mózgu" tego procederu nie dotarto. W czerwcu 2024 roku natomiast stacja TVN24 przekazała, że w sądzie w Zgierzu zapadł pierwszy wyrok dla oskarżonego - 1,5 roku więzienia. Sprawy kolejnych podejrzanych były w toku.

Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<

"Chociaż na biedne nie trafiło. Ale mało rozumne"

Opinia publiczna dla aktorek współczucia nie miała. Znów - jak w przypadku senatora - najwylewniejsza była ta internetowa, czyli anonimowa. W dosłownie setkach komentarzy, pod publikacjami poważnych gazet, ale i plotkarskich portali, ludzie dawali upust swoim emocjom.

"Nie płakałem po kretynkach".

"Chociaż na biedne nie trafiło, ale mało rozumne".

"Gdyby to były leciwe babcie i emerytki to bym żałował. Ale jak ktoś młody i głupi, to niech płaci".

"33-letnia znana aktorka teatralna? Raczej 33-letnia idiotka teatralna, bo na demencję starczą jeszcze chyba za wcześnie".

"Hmmm... Widać gra w filmach Vegi odbiera rozum".

Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<

"Głupota kosztuje, tylko jak w tym stanie zdobywa się dużą kasę? Ot, zagwozdka".

To przykłady komentarzy tylko spod jednej publikacji, na portalu poważnego medium ogólnopolskiego. Bezlitosnych komentatorów podsumowała tu wreszcie jedna internautka: "Zajrzałam tu tylko, żeby potwierdzić, że nikt ich nie pożałuje. Bo nabrać się dały bogate. Sorry, taki mamy naród".

Po wyroku. Więcej uwagi dla oszukanej szkole niż oszustów

Mniej drastyczne, ale też przykre komentarze pojawiły się pod naszą niedawną publikacją o wyroku, jaki zapadł w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Za oszukanie prywatnej szkoły w Toruniu metodą "na policjanta" 1 września 2021 roku, znów z wmówieniem, że ratować musi swoje pieniądze przed hakerskim atakiem.

43-letni obcokrajowiec Sergio C. skazany został na 2 lata i 4 miesiące bezwzględnego więzienia, a działający z nim wspólnie 26-letni Artur L. odsiedzieć ma za kratami dwa miesiące więcej. Obaj mają też solidarnie naprawić szkodę pokrzywdzonej szkole i zwrócić dokładnie 252 tysiące 205 zł.

Internauci komentując sprawę skupili się na pokrzywdzonej placówce, do porządku dziennego przechodząc nad postaciami sprawców. "To w tej szkole muszą pracować ładne głąby i to oni powinni oddawać pieniądze za swoją głupotę. A od skazanych pieniądze trafią do szkoły w kilku ratach, każda 30 lutego, co roku" - w tym tonie komentowano.

Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska