Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raciążek. Dwoje poturbowanych przez los, którzy teraz mają siebie

Jadwiga Aleksandrowicz
Angelika i Stefan pobrali się w zakładzie leczniczo-opiekuńczym, który stał się ich domem
Angelika i Stefan pobrali się w zakładzie leczniczo-opiekuńczym, który stał się ich domem Fot. Jadwiga Aleksandrowicz
Ona mówi, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. On, że do tego związku dojrzewał. W Urzędzie Stanu Cywilnego założyli sobie obrączki. Angelika i Stefan, mieszkańcy Samodzielnego Publicznego Zakładu Leczniczo- -Opiekuńczego w Raciążku dla osób z problemami psychicznymi i neurologicznymi.

Los ich doświadczał

Ślubu udzielono im w Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciążku
Ślubu udzielono im w Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciążku Fot. ze zbiorów SPZL-O w Raciążku

Ślubu udzielono im w Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciążku
(fot. Fot. ze zbiorów SPZL-O w Raciążku)

Już pół roku temu powiedzieliśmy o naszych zamiarach panu dyrektorowi. Zgodził się - mówi uradowana Angelika 32-latka, spoglądając czule na męża.

Oboje zamieszkali w placówce w 2002 roku. - Andżeliczka od stycznia, ja od października - precyzuje Stefan, jak na przedstawiciela nauk ścisłych przystało. W papierach ma tytuł magistra inżyniera, zdobyty na Politechnice Poznańskiej, a za sobą bagaż życiowych doświadczeń z trzema małżeństwami, pracą na kierowniczych stanowiskach i chorobą, która przywiodła go do zakładu w Raciążku. Od 9 lat tu jest jego dom. I nowa - o 26 lat młodsza - żona. Troskliwa i czuła.

- Przyjaźniliśmy się wiele lat, dużo rozmawialiśmy. Małżonek długo nie mógł uwierzyć, że go już dawno pokochałam - mówi Angelika. Właśnie tak: małżonek, a nie Stefan czy Stefek. Jakby chciała się nacieszyć nowym stanem. Tłumaczy, że jej Stefan myślał, że ona traktuje go jak ojca albo brata, którego nie widziała od lat. Na bagaż jej doświadczeń składa się wypadek samochodowy, który przeżyła jako 5-letnie dziecko - krwiak w głowie zdecydował o dalszym życiu dziewczyny z podwłocławskiej wsi.

- Uczyłam się krawiectwa w Toruniu, ale przyplątała się nerwica, depresja, myśli samobójcze. W wieku 16 lat znalazłam się w szpitalu w Świeciu. Bardzo chciałam ukończyć szkołę, wstawiali się za mną moi nauczyciele, ale rodzina zdecydowała, że mam zostać w Świeciu do pełnoletności. Potem renta i powrót do domu, praktycznie do roli domowego niewolnika. Jak to na wsi - opowiada Angelika.

- Daj spokój Andżeliczko. Może pani to nie interesuje - mityguje ją mąż, głaszcząc czule po dłoni. Ale żona nie uważa, by musiała cokolwiek ukrywać. Nie przeszkadza jej, że Stefan raz owdowiał, dwa razy się rozwodził z żonami nadużywającymi alkoholu.
- Andżeliczka bardzo się o mnie troszczy - mówi Stefan. - To cud. Prawdziwy cud - mówi o swoim ślubie z Angeliką i znów czule chwyta ją za rękę.

- Stefan jest spokojniejszy, nawet ręce mu się prawie nie trzęsą. Ma silną nerwicę. A mnie cukrzycę, na którą od lat chorowałam, jakby ktoś ręką odjął. I moja nerwica się skończyła, i inne dolegliwości. No i dwadzieścia kilo zgubiłam - pokazuje za luźną sukienkę. - Już raz ją zwężałam - tłumaczy. Te zgubione kilogramy to podobno dzięki diecie, którą sobie sama wymyśliła po lekturze kilku gazet. Szczegółów nie zdradzi. - Codziennie ćwiczę na "wiosełkach", a małżonek biega na bieżni w sali gimnastycznej.

Telewizor i wieża

Życzenia młodej parze składa Krystyna Bylińska (z lewej), kierowniczka USC w Raciązku
Życzenia młodej parze składa Krystyna Bylińska (z lewej), kierowniczka USC w Raciązku Fot. ze zbiorów SPZL-O w Raciążku

Życzenia młodej parze składa Krystyna Bylińska (z lewej), kierowniczka USC w Raciązku
(fot. Fot. ze zbiorów SPZL-O w Raciążku)

Po ślubie zamieszkali we wspólnym pokoju. Zmodernizowanym, z łazienką. On do wspólnego majątku wniósł wieżę, ona telewizor. Meble mają "służbowe", ale nowe, na łóżkach piękne koce. - To prezent ślubny od pana dyrektora Andrzeja Karaśkiewicza - podkreślają. - Niech pani napisze koniecznie, że pan dyrektor jest jak ojciec. Jego brat był jednym naszym świadkiem, a córka drugim - mówią małżonkowie. Jeszcze nie wiedzą, że dyrektor wybiera się na emeryturę.

W Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciążku pojawili się rodzice Angeliki. Z rodziny Stefana był brat i siostra. - Córce jest ciężko, studiuje, opiekuje się moimi dwoma wnukami. Zięć poważnie choruje - tłumaczy ich nieobecność na ślubnej uroczystości, po której w świetlicy dyrekcja i personel placówki urządzili małżonkom spotkanie na ok. 30 osób. - Było cudownie! - zachwyca się Angelika. - Kawa, ciasta, owoce, napoje, ślubne dekoracje, a nawet tańce. Pokazuje stosik kartek z życzeniami. I prezenty: czajnik elektryczny, figurkę aniołka.

- To nie jest nasza pierwsza para małżeńska - mówi Andrzej Karaśkiewicz, który w środę przestał być dyrektorem zakładu w Raciążku. W 1998 roku pobrali się tu Jolanta i Włodzimierz, późniejsi państwo Lewińscy. Obecnie pani Jolanta jest już wdową. Nadal mieszka w placówce.

W 2009 roku pobrali się po kilku latach "chodzenia ze sobą" Halina i Roman Stokwiszowie.
- Jesteśmy szczęśliwi. Rzadko się kłócimy, głównie o drobiazgi - zapewnia pan Roman. Także mają osobny pokój.

Trzy pary na stu

Zmiana stanu cywilnego wiele w życiu mieszkańców placówki nie zmienia. Nadal mają tu przysłowiowy wikt i opierunek, korzystają z terapii zajęciowej i życia kulturalno-oświatowego, całą dobę czuwają nad nimi pielęgniarki, są lekarze i psycholodzy.

- Nie obserwujemy jakiegoś szczególnego wpływu małżeństwa na poprawę zdrowia naszych mieszkańców - mówi psycholog Karolina Mroczek. Anna Podlasiecka, także psycholg, dodaje że małżonkowie otaczają się wzajemnie opieką i jak dotąd nie było problemów z tego powodu, że w grupie około stu mieszkańców zakładu zawiązały się trzy małżeńskie pary.

Andżelika i Stefan angażują się w teatrzyk "Kukiełka", działający w placówce. Dodatkowo Stefan przygotowuje od czasu do czasu prelekcję z historii Polski. - Historia to moja pasja - zdradza niegdysiejszy inżynier, specjalista od obróbki metali. A gdy to mówi, Angelika patrzy na niego z szacunkiem. I powtarza po raz kolejny podczas naszej rozmowy: - Żeby tylko zdrowie było. Ono jest najważniejsze.

Jej słowa brzmią jak przewrotne zaklęcie, bo przecież oboje wiedzą, że do zakładu w Raciążku przywiodła ich choroba. I gdyby nie to, może nigdy w życiu by się nie spotkali.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska