- Mnóstwo ludzi się na to denerwuje w mieście – mówi pan Tomasz, mieszkaniec ul. Żeromskiego. - Sam, niestety, doświadczyłem, że zdarza się brak dyżurującej apteki w nocy w Golubiu-Dobrzyniu. Najbliższa jest wtedy w Brodnicy, Wąbrzeźnie albo w Rypinie. Pamiętam czasy, kiedy były dwie albo trzy apteki, a mimo to każda dyżurowała i była ciągłość.
Apteki dyżurują, ale łącznie tylko 15-16 dni w miesiącu. I to nie tak, jak zapisano w majowej uchwale rady powiatu. Oto dlaczego: w uchwale z końca grudnia zeszłego roku do dyżurów wyznaczono 8 aptek z Golubia-Dobrzynia z 13 funkcjonujących w powiecie.
Prawie się „dogadali”
W kwietniu, w związku z planowaną likwidacją jednej z nich, aptekarze zwrócili się do powiatu o nowy podział dyżurów, tym razem uwzględniający pracę także placówek spoza miasta, a więc np. w Kowalewie czy Zbójnie. Wspólnie przygotowano propozycję podziału dyżurów placówek tak, by każda miała takowy 2 dni w miesiącu. Problem w tym, że radni nie przyjęli uchwały. Na kolejnych posiedzeniach uznali, że dyżury w porze nocnej, w niedzielę, święta i inne dni wolne od pracy winny pełnić tylko apteki, które znajdują się na terenie Golubia-Dobrzynia, a dyżury podzielono między 8 aptek. Skąd taka decyzja? W uzasadnieniu uchwały czytamy, że przyjęcie takiego rozwiązania jest zgodne z prawem farmaceutycznym, które kładzie nacisk na to, by apteki były „dostosowane do potrzeb ludności” oraz „zapewniały dostępność świadczeń”.
Samorząd powiatu uchwałę przyjął mimo negatywnej opinii Pomorsko-Kujawskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Bydgoszczy (nie jest ona wiążąca dla powiatu), która wskazała, że projekt nierówno traktuje podmioty gospodarcze. Niemniej wydaje się, że wpływ na decyzję radnych miało nie tylko centralne położenie Golubia-Dobrzynia, ale i umiejscowienie tu nocnej przychodni. Zresztą podobnie do tematu podchodzą inne samorządy.
Do apteki po prezerwatywę
Uchwałę przyjęto w wersji, która wyznacza pracę tylko aptek z miasta, ale farmaceuci pracują według forsowanego przez siebie projektu. Jedna z aptek w mieście powinna dyżur mieć 25 i 26 września, jednak jej kierownik informuje, że był on 15 i 16 września.
- Informacje o dyżurach wywieszone są w każdej aptece – informuje kierownik apteki (woli pozostać anonimowy) i wyjaśnia: - My nie chcemy się migać od tego obowiązku. Chcemy tylko, by podział był sprawiedliwy oraz możliwy do wypełnienia. Gdyby rada powiatu uwzględniła nasze oczekiwania, każda apteka pracowałaby tylko dwie noce w miesiącu. Tymczasem rozkład zwiększa naszą pracę do 4-5 dni w miesiącu. Tu chodzi nie tylko o koszty (powiat nie dokłada nam do dyżurów), przy ograniczonej liczbie personelu (dyżur musi prowadzić magister farmacji, a jego koszt to nawet 500 złotych - przyp. red), paraliżuje to pracę apteki. Poza tym z praktyki wiem, z jakimi problemami przychodzą do nas w nocy pacjenci. Pomijając, że rzadko zdarza się w tym czasie ktoś potrzebujący, to jeśli już przychodzi, kupuje przykładowo prezerwatywy.
Kierownik przypomina również, że apteki i tak nie prowadzą sprzedaży leków ratujących życie, bo te podawane są w szpitalach na Specjalistycznych Oddziałach Ratunkowych. Sprawa podjętej uchwały trafiła do sądu administracyjnego, niemniej nie zwalnia to aptekarzy z jej stosowania.
- Uchwała rady powiatu jest aktem prawa miejscowego, ale kontrola jego przestrzegania w tym przypadku należy do kompetencji Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej, która może nawet cofnąć zezwolenie na prowadzenie apteki - wyjaśnia mecenas Marek Redecki, specjalizujący się w prawie farmaceutycznym.
Władze powiatu już zwróciły się do inspektoratu o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy.
Pogoda na dzień (27.09.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news