"Nie ma wolności bez praworządności (...) skończmy z rządami bezprawia i niesprawiedliwości" - to jeden z napisów na dwóch banerach, które bydgoski radny miał odciąć i zabrać. Oba były warte netto 700 złotych. Zdaniem odczytującej akt oskarżenia prokurator Marty Dydyszko-Lewickiej, Dzakanowski miał w ten sposób działać na szkodę Komitetu Obrony Demokracji.
- Nie przyznaję się do tego czynu - odpowiedział Bogdan Dzakanowski na pytanie sędziego Jędrzeja Dessoulavy-Śliwińskiego. Składał jednak wyjaśnienia. Stwierdził, że w dniu, w którym mowa o zarzucie prokuratury, zdjął banery, ale "nigdy nie chciał ich przywłaszczyć".
- Wezwałem policję i chciałem wyjaśnić, że to zdarzenie miało miejsce we wczesnych godzinach rannych - wyjaśniał radny. - Otrzymałem kilka telefonów, że przed sądem znajdują się nielegalne banery. Wówczas zadzwoniłem do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z prośbą o informację, czy takie zdarzenie ma miejsce i czy sąd ma coś z tym wspólnego. Dowiedziałem się, że nie, a nielegalne banery zostały rozstawione przez nieznanych sprawców.
Karol Słowiński, lider KOD-u, który będzie świadkiem w kolejnym posiedzeniu bydgoskiego sądu, stwierdził po rozprawie: - On te banery zabrał z miejsca, sprzed sądu. Potem, z tego co się dowiedziałem, znalazł się jeden baner w komendzie miejskiej. No ale dla nas jest to ewidentna kradzież ze zniszczeniem i w celu ewidentnym, bo było to prowokacyjne i ostentacyjne działanie radnego na dwie godziny przed przyjazdem na miejsce oficjeli z ministerstwa sprawiedliwości i KRS-u.
Przypomnijmy, że do rzekomej kradzieży doszło 20 września. Tego dnia odbyło się uroczyste otwarcie gmachu Sądu Okręgowego w Bydgoszczy przy ul. Nowy Rynek.
Wideo: Smaki Kujaw i Pomorza sezon 2 odcinek 21
