Kiedy córka zraniła się w głowę, 35-latek z Wąbrzeźna, wiele się nie zastanawiał. Chciał, aby jak najszybciej otrzymała pomoc. Mężczyzna pożyczył auto od teścia i przywiózł dziewczynkę do szpitala w Grudziądzu. Przejechał około 30 kilometrów. Problem w tym, że był pijany.
1,3 promila w organizmie
Alkohol od mężczyzny wyczuł jeden z ratowników medycznych. Powiadomił o tym strażników miejskich, którzy akurat w szpitalu podejmowali inną interwencję.
- Mężczyzna przyznał, że godzinę przed przyjazdem wypił piwo. Tłumaczył się tym, że przywiózł ranne dziecko - relacjonuje Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej w Grudziądzu.
Strażnicy miejscy wezwali policjantów. Jak się okazało, kierowca wypił nieco więcej niż jedno piwo. Alkomat pokazał 1,3 promila. Mężczyzna został przewieziony na komendę.
Powinien wezwać karetkę
35-latek do Grudziądza przyjechał z ranną córką oraz żoną. Spieszył się tak bardzo, że auto zaparkował byle jak.
- Łatwo zrozumieć, że mężczyzna szukał pomocy dla córki. Jednak zachował się nierozważnie. Wsiadając za kierownicę pod wpływem alkoholu mógł sprowadzić na córkę, żonę, siebie a także inne osoby jeszcze poważniejsze zagrożenie - komentuje Przeczewski. I podaje najprostsze rozwiązanie: - Przecież mężczyzna mógł wezwać karetkę.