https://pomorska.pl
reklama

Raz słońce, raz deszcz. W Światłowni

Anna Stasiewicz
Pani Ela z pizzą, którą od pół roku serwują w Światłowni. Jest coraz więcej zamówień, interes zaczyna przynosić zyski.
Pani Ela z pizzą, którą od pół roku serwują w Światłowni. Jest coraz więcej zamówień, interes zaczyna przynosić zyski. nadesłane
- Nie chcę mówić, czy nam się udało. To jest walka o każdy dzień - mówi Grzegorz Dudziński, prezes Spółdzielni Socjalnej Widzących Duszą "Światełko". Od ponad roku z osobami niedowidzącymi i niewidomymi prowadzi Światłownię.

Na początku łatwo nie było. Na swoją działalność dostali lokum przy ulicy Świętej trójcy 15. Jak zauważam, w złym stanie.

- Złym? Pomieszczenia były w opłakanym stanie. Bez prądu, gazu, z przeciekającym dachem - wspomina Grzegorz Dudziński.

Nie mieli wyjścia, zabrali się za remont. Wiele rzeczy robili własnymi siłam, bo pieniędzy nie było za wiele. - W pewnych sytuacjach musieliśmy jednak zamawiać profesjonalne ekipy. Jedna za elektrykę "zaśpiewała"nam 22 tysiące złotych. To było trzy czwarte naszych środków na remont. Sam zacząłem szukać. Trafiła się taka za 6 tysięcy. Zaproponowałem, żeby obniżyli cenę, a my w zamian ich zareklamujemy. W efekcie cenę udało się zbić do 1,1 tysiąca złotych - mówi Dudziński.

Otwarta Przestrzeń Kulturalna Światłownia ruszyła 20 października 2012 roku. Na inaugurację udało się zaprosić gwiazdę z krainy łagodności - zespół Czerwony Tulipan.
Od tego czasu w Światłowni zagrało już wielu: zarówno amatorów, jak i uznanych artystów, jak na przykład Leon Luther. - Nasza scena jest dla ludzi, którzy mają coś do przekazania - wyjaśnia Grzegorz Dudziński. Najczęściej jest to łagodny repertuar, ale jeżeli muzyka jest ostrzejsza i niesie przesłanie, też nie odmówią. - Zagrała u nas na przykład grupa Dopamina. Ściany się trzęsły, szyby drżały, ale wytrzymaliśmy - śmieje się Dudziński.
Działalność artystyczna nie pozwala jednak na utrzymanie spółdzielni socjalnej. Trzeba więc było wziąć się za jakiś biznes. - Na początku sprzedawaliśmy kanapki i domowe ciasto, okazało się jednak, że interes nie jest opłacalny. Trzeba więc było znaleźć inny sposób - opowiada Dudziński.

Ten inny sposób Grzegorz Dudziński znalazł podczas...pielgrzymki do Częstochowy. Okazał się nim pan Tomek. - Ja postanowiłem pielgrzymować w intencji powodzenia dla Światłowni, Tomasz Sobociński, by znaleźć pracę. Nie mogliśmy lepiej na siebie trafić - przyznaje Dudziński.

Pizza okazała się strzałem w dziesiątkę. - Największa w tym zasługa pana Tomka, który jest genialnym pizzermanem. Nasi goście chwalą naszą pizzę, mówią, że jest najlepsza w mieście - opowiada Grzegorz Dudziński.
Nie chce jednocześnie odpowiedzieć na pytanie, czy Światłownia tu sukces. - To jest walka o każdy dzień. Chociaż urzędnicy starają się nam ułatwiać życie, to czasem bzdurne przepisy je utrudniają - dodaje.

W Światłowni się jednak nie poddają. Zatrudniają przecież osoby niepełnosprawne, które dzięki temu miejscu mają okazję być między ludźmi, wyjść z czterech ścian. Lada dzień rozkręcają nowy biznes (jaki, to na razie tajemnica". Ale musi się udać.

Czytaj e-wydanie »

Wybrane dla Ciebie

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska