Protest fizjoterapeutów trwał wczoraj przez dwie godziny, od 10.00 do 12.00. Rehabilitanci m.in. w Szpitalu Uzdrowiskowym nr 1 założyli czarne wstążeczki i plakietki z napisem "Protest", wywiesili informacje w holu, powiadomili o akcji związki zawodowe i zarząd spółki PUC. - Jeśli chodzi o płace, pracownicy sanatoriów są w gorszej sytuacji, jak personel w szpitalach. Ale sanatoryjni lekarze i pielęgniarki i tak mogą liczyć na większe podwyżki niż fizjoterapeuci. My jesteśmy traktowani jak piąte koło u wozu - skarżą się rehabilitantki ze Szpitala nr 1.
Jak twierdzą, pensje w ubiegłym roku realnie wzrosły im
o kilka do kilkunastu złotych:
- _Co z tego, że wylicza się nam podwyżki, skoro na rękę tych pieniędzy nie dostajemy. Bo rośnie na przykład składka ubezpieczenia. _Rehabilitantka z 28-letnim stażem pracy zarabia 1100 zł "na rękę". Pracownica początkująca ma jedynie kilkanaście złotych więcej od najniższego wynagrodzenia.
- _Chcemy, by doceniono także naszą pracę. Studiujemy, robimy specjalizacje, to my pracujemy z pacjentami na zabiegach. Skoro pielęgniarki domagają się tysiączłotowej podwyżki, uważamy, że w takiej samej wysokości powinna się ona należeć także nam - _mówią protestujący fizjoterapeuci.
Henryk Bąk, przewodniczący NSZZ Solidarność w PUC, jednego z dwóch działających związków zawodowych, twierdzi: - Jako związek zawodowy popieramy każdy protest związany z podwyżką płac, ale realnie nie ma szans, by spełnić
aż takie oczekiwania płacowe
Inaczej firma w niedługim czasie splajtowałaby. W tym roku po uzgodnieniach ustaliliśmy 6-procentowy wzrost płac, ale spróbujemy zróżnicować te podwyżki ze względu na wysokość pensji. Pielęgniarki i lekarze w PUC otrzymali w ub.r. wzrost płac o kilkanaście proc. (pielęgniarki o ok. 290 zł brutto).
Z prezesem PUC Stefanem Smulskim o protestach płacowych nie udało się nam wczoraj porozmawiać, stanowisko zarządu poznamy dziś. Do sprawy wrócimy.