https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rekordowy Maraton

Magdalena Chwałek
Dwie pary dotarły do finału tegorocznego III Karnawałowego Maratonu Tańca "Amazonka" 2002. Zwycięzcy pobili rekord ustanowiony przez maratończyków z poprzednich edycji. Na parkiecie spędzili 48 i pół godziny.

     III Karnawałowy Maraton Tańca, chociaż dobiegł już końca, na długie miesiące pozostanie w pamięci nie tylko uczestników, ale przede wszystkim licznie zgromadzonej publiczności. Dwadzieścia par gotowych było do
     ogromnych wyrzeczeń.
     
Dziesiątki uniesionych rąk, gorące brawa i nieustanny doping towarzyszył tancerzom podczas ostatnich godzin tanecznych zmagań. Jak sami przyznali, te ostatnie godziny były bardzo trudne, ale warto było spróbować. W tym roku, tak jak podczas pierwszego maratonu, do ostatniej minuty na parkiecie pozostały dwie pary: Hanna Rak i Kazimierz Musiałowski oraz Ewelina Szmagalska i Mariusz Łukaszewski. Obie pary za wszelką cenę starały się utrzymać na parkiecie.
     Zmagali się ze sobą
     
kilkadziesiąt godzin w tańcu oraz w towarzyszących maratonowi konkursach. Zmęczenie i niepewność, ukrywane pod uśmiechami, pojawiły się na ich twarzach w tej ostatniej, decydującej i wyczekiwanej godzinie. Kto bowiem chciał przegrać, spędziwszy w tańcu dwie doby? Uczuciem ulgi i gromkimi brawami powitano decyzję jury. Obie pary zostały uznane za zwycięzców III Karnawałowego Maratonu Tańca "Amazonka" 2002. Nagrodę w wysokości 4 tys. zł podzielono sprawiedliwie, a dodatkowo po 2 tys. dla każdej pary ufundowali sponsorzy. - Brałem już udział w wielu maratonach lekkoatletycznych, ale to pierwszy maraton w życiu jaki wygrałem - nie ukrywał wzruszenia Kazimierz Musiałowski z Torunia. Ewelina Szmagalska z Radziejowa, która w maratonie brała udział po raz trzeci, wreszcie przekonała się, że w takim konkursie też można zwyciężyć. Maratończycy, którzy opuścili parkiet wcześniej, bawili się do białego rana, osładzając sobie chwile zapustnym tortem. Dla nich maraton również pozostanie miłym wspomnieniem. Monika, studentka z Warszawy, usłyszała o maratonie dwa lata temu, podczas pobytu w sanatorium. Wraz z Michałem z Lublina
     przyjechała żeby wygrać.
     
Nie wygrali, ale głośnym śpiewem wspaniale dopingowali pozostałych uczestników. Kilkadziesiąt godzin na parkiecie spędziła również Lidia Krużyńska z siostrzeńcem Danielem Bulczyńskim. Teść pani Lidki nazwał ją "kamikadze" i zakładał, że wytrzyma w tańcu tylko pięć godzin. Razem z siostrzeńcem przetańczyła ich 35, zdobywając uznanie i podziw całej rodziny, nawet teścia niedowiarka. W przyszłym roku, nieco teraz zachrypnięta i obolała ciocia, zamierza w maratonie wystartować z mężem.
     Do kolejnego maratonu przygotowuje się też Grzegorz Wodziński z Rokitek. Przygotowania ma zamiar rozpocząć od zakupu
     nowej pary butów.
     
Później będzie w nich tańczył przez cały rok, aby podczas maratonu go nie zawiodły, tak jak te, które w tym roku miał na sobie. To właśnie te nieszczęsne buty sprawiły, że zawiedziona była Alina, partnerka Grzegorza. Na parkiecie spędzili w tańcu 10 godzin. Najdłużej zapomnieć nie pozwolą o sobie nogi. Te najczęściej dawały się we znaki tańczącym. Obolałe, czasami spuchnięte, z licznymi odciskami i naprężonymi mięśniami. To będzie nasze najtrwalsze wspomnienie - śmieją się rozradowani maratończycy. III Karnawałowy Maraton Tańca znów do wspaniałej i niepowtarzalnej zabawy zachęcił nowych uczestników. Przyjadą więc również i za rok, na kolejny maraton tańca organizowany przez Agencję Reklamową Radia Las Vegas.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska