III Karnawałowy Maraton Tańca, chociaż dobiegł już końca, na długie miesiące pozostanie w pamięci nie tylko uczestników, ale przede wszystkim licznie zgromadzonej publiczności. Dwadzieścia par gotowych było do
ogromnych wyrzeczeń.
Dziesiątki uniesionych rąk, gorące brawa i nieustanny doping towarzyszył tancerzom podczas ostatnich godzin tanecznych zmagań. Jak sami przyznali, te ostatnie godziny były bardzo trudne, ale warto było spróbować. W tym roku, tak jak podczas pierwszego maratonu, do ostatniej minuty na parkiecie pozostały dwie pary: Hanna Rak i Kazimierz Musiałowski oraz Ewelina Szmagalska i Mariusz Łukaszewski. Obie pary za wszelką cenę starały się utrzymać na parkiecie.
Zmagali się ze sobą
kilkadziesiąt godzin w tańcu oraz w towarzyszących maratonowi konkursach. Zmęczenie i niepewność, ukrywane pod uśmiechami, pojawiły się na ich twarzach w tej ostatniej, decydującej i wyczekiwanej godzinie. Kto bowiem chciał przegrać, spędziwszy w tańcu dwie doby? Uczuciem ulgi i gromkimi brawami powitano decyzję jury. Obie pary zostały uznane za zwycięzców III Karnawałowego Maratonu Tańca "Amazonka" 2002. Nagrodę w wysokości 4 tys. zł podzielono sprawiedliwie, a dodatkowo po 2 tys. dla każdej pary ufundowali sponsorzy. - Brałem już udział w wielu maratonach lekkoatletycznych, ale to pierwszy maraton w życiu jaki wygrałem - nie ukrywał wzruszenia Kazimierz Musiałowski z Torunia. Ewelina Szmagalska z Radziejowa, która w maratonie brała udział po raz trzeci, wreszcie przekonała się, że w takim konkursie też można zwyciężyć. Maratończycy, którzy opuścili parkiet wcześniej, bawili się do białego rana, osładzając sobie chwile zapustnym tortem. Dla nich maraton również pozostanie miłym wspomnieniem. Monika, studentka z Warszawy, usłyszała o maratonie dwa lata temu, podczas pobytu w sanatorium. Wraz z Michałem z Lublina
przyjechała żeby wygrać.
Nie wygrali, ale głośnym śpiewem wspaniale dopingowali pozostałych uczestników. Kilkadziesiąt godzin na parkiecie spędziła również Lidia Krużyńska z siostrzeńcem Danielem Bulczyńskim. Teść pani Lidki nazwał ją "kamikadze" i zakładał, że wytrzyma w tańcu tylko pięć godzin. Razem z siostrzeńcem przetańczyła ich 35, zdobywając uznanie i podziw całej rodziny, nawet teścia niedowiarka. W przyszłym roku, nieco teraz zachrypnięta i obolała ciocia, zamierza w maratonie wystartować z mężem.
Do kolejnego maratonu przygotowuje się też Grzegorz Wodziński z Rokitek. Przygotowania ma zamiar rozpocząć od zakupu
nowej pary butów.
Później będzie w nich tańczył przez cały rok, aby podczas maratonu go nie zawiodły, tak jak te, które w tym roku miał na sobie. To właśnie te nieszczęsne buty sprawiły, że zawiedziona była Alina, partnerka Grzegorza. Na parkiecie spędzili w tańcu 10 godzin. Najdłużej zapomnieć nie pozwolą o sobie nogi. Te najczęściej dawały się we znaki tańczącym. Obolałe, czasami spuchnięte, z licznymi odciskami i naprężonymi mięśniami. To będzie nasze najtrwalsze wspomnienie - śmieją się rozradowani maratończycy. III Karnawałowy Maraton Tańca znów do wspaniałej i niepowtarzalnej zabawy zachęcił nowych uczestników. Przyjadą więc również i za rok, na kolejny maraton tańca organizowany przez Agencję Reklamową Radia Las Vegas.
Rekordowy Maraton
Magdalena Chwałek
Dwie pary dotarły do finału tegorocznego III Karnawałowego Maratonu Tańca "Amazonka" 2002. Zwycięzcy pobili rekord ustanowiony przez maratończyków z poprzednich edycji. Na parkiecie spędzili 48 i pół godziny.