Programy o Chełmnie i Świeciu w TVP Bydgoszcz w rzeczywistości są materiałami reklamowymi tych miast. Sylwia Jarmołkiewicz, właścicielka "MMS Studio" w Chełmnie, wbrew umowie, którą sama podpisała z telewizją publiczną, bierze pieniądze od samorządów, o których robi programy. Program "Po obu stronach Wisły" sponsorowały magistraty Chełmnie i w Świeciu.
Chełmińska firma współpracuje z bydgoskim oddziałem TVP od siedmiu lat.
Etycznie niedopuszczalne
- Dostarcza nam programy: "Po obu stronach Wisły" z Chełmna i Świecia, "Teraz Inowrocław", "Prosto z Grudziądza" i "Magazyn wąbrzeski" - wymienia Tomasz Pietraszak, dyrektor TVP Bydgoszcz. - Dobór tematyki należy do firmy. Ocena sekretariatu programowego za merytoryczność programów, jest pozytywna.
Dyrektor TVP Bydgoszcz podkreśla, że "MMS Studio" nie robi programów dla telewizji publicznej bezpłatnie. Nie może brać za to pieniędzy od samorządów, o których mówi w audycjach.
- Firmy, które dostarczają nam materiały do programów, podpisują umowy, w których zapewniają, że audycja nie jest sponsorowana lub finansowana w jakikolwiek sposób przez osoby lub instytucje, których one dotyczą - podkreśla Tomasz Pietraszak. - Jeśli chełmińska firma złamała umowę, to jest to etycznie niedopuszczalne i telewizja podejmie wszelkie kroki, aby nasze dobre imię nie zostało naruszone. Wystąpię z pytaniem do urzędów miast, z których otrzymywaliśmy programy przygotowywane przez tę firmę, czy finansowały tę audycje. Wiemy, że tak było.
Poranny telefon
W umowie, którą szefowa "MMS Studio" podpisała z Urzędem Miasta Chełmna wyraźnie napisane jest: "Wynagrodzenie za każdy odcinek programu "Po obu stronach Wisły" strony ustalają na kwotę 1.200 złotych brutto".
Kiedy Sylwia Jarmołkiewicz zorientowała się, że zainteresowaliśmy się jej działalnością, wczoraj rano zadzwoniła do referatu promocji, oświaty i kultury UM w Chełmnie i probowała nakłonić jego szefową, Magdalenę Ludwikowską, na dokonanie zmian w umowie.
- Powiedziała, że chce zmienić umowę dotycząca programu "Po obu stronach Wisły", tak by znalazł się w niej zapis, że to umowa na usługi promocyjne - mówi Magdalena Ludwikowska. - O takich sprawach decydować może jednak wyłącznie burmistrz.
A ten mówi: nie.
- Faktycznie nie powinnam z Urzędem Miasta Chełmna zawierać takiej umowy, bo to nieetyczne i niezgodne z umową, którą podpisałam z Telewizją Bydgoszcz - przyznaje Sylwia Jarmołkiewicz. - Przeoczyłam ten zapis, ponieważ to nie mój prawnik sporządzał umowę, a radca z Urzędu Miasta. Podpisałam ją nie czytając, sądziłam, że podpisuję swój wzór umowy, który znałam doskonale.
Płacą, ale za co?
Do tego, że płacą firmie "MMS Studio" przyznają się burmistrzowie Świecia i Wąbrzeźna.
- Płacimy 1,8 tys. złotych brutto za każdy program - przyznaje Bogdan Koszuta, burmistrz Wąbrzeźna.
Sylwia Jarmołkiewicz twierdzi jednak, że z burmistrzami Wąbrzeźna i Świecia ma podpisane umowy na materiały promocyjne, a nie na produkcję programu telewizyjnego.
- Być może burmistrzowie mówią o programie jak o materiale promocyjnym - mówi Sylwia Jarmołkiewicz. - To nie są powalające z nóg fundusze i nie chciałam nikogo oszukać. Jeśli zaś mówiłam burmistrzowi Świecia, że telewizja mi nie płaci za program "Po obu stronach Wisły", to dlatego, iż uważam, że opłata sto złotych plus VAT jest opłatą licencyjną, która nie pozwala wyprodukować programu.
Trzy tysięcy za sesję
To jednak nie koniec. Chełmińska firma, w niektórych miastach, w których realizuje programy dla TVP Bydgoszcz, nagrywa także obrady Rady Miasta. Choćby w Chełmnie i w Świeciu. W Świeciu kasuje za odcinek 3 tys. złotych. Jak powiedziała nam właścicielka "MMS Studio", tam burmistrz lekką ręką i bez dyskusji wydaje na ten cel pieniądze.
- Rzeczywiście "MMS Studio" dostaje za każdy program z sesji trzy tysiące złotych, ale nie lekką ręką - potwierdza Tadeusz Pogoda, burmistrz Świecia. - To środki z promocji. Współpraca z firmą jest dobra. Czemu wybrałem właśnie ją? Nie muszę nawet robić rozeznania rynku i pytać o ofertę, gdy umowa opiewa na mniej niż sześć tysięcy euro. Jej właścicielka dostaje od nas także środki za każdy odcinek programu "Po obu stronach Wisły", ale przecież w Chełmnie też samorząd to finansuje! Kiedy podpisywaliśmy umowę, pani Sylwia zapewniała, że telewizja jej za te programy nic nie płaci.
W Chełmnie "MMS Studio" kasuje za jeden odcinek programu "Po obu stronach Wisły" 1,2 tys. złotych, w dodatku na 2008 rok podpisało z Urzędem Miasta tylko jedną, łączną umowę - dotyczącą zarówno odcinków tego programu, jak i sesji.
Burmistrz Mariusz Kędzierski sam nie podejmuje decyzji w tej sprawie i o przeznaczenie środków na filmowanie sesji samorządu zapytał radnych. A ci ostatnio z usług coraz droższego "MMS Studio" zrezygnowali.
- W związku z tym, że radni wyrazili niezadowolenie, jeśli chodzi o nowe warunki nagrywania sesji, na razie podpisaliśmy na 2009 rok z "MMS Studio" tylko umowę dotyczącą opłat za program "Po obu stronach Wisły" - przyznaje burmistrz. - Jeden odcinek to dla samorządu wydatek 1,2 tysiące złotych, a odcinków ma być siedem. Natomiast za nagrywanie sesji firma ta żąda trzech tysięcy złotych za jeden program. Taką ofertę przedstawiła mi w rozmowie telefonicznej pani Sylwia, na co mam świadków. Dwukrotnie ją o to pytałem. Powołała się na samorząd Świecia, gdzie takie pieniądze podobno otrzymuje.
Radni są oburzeni
Dotąd w Chełmnie "MMS Studio" otrzymywało za nagrywanie sesji 300 złotych za pierwszą godzinę i po 100 złotych za każdą następną. Chełmińscy radni oburzyli się, gdy usłyszeli że firma za 7 tys. złotych, będzie nagrywała sesję i montowała z niej krótkie programy.
- Telewizji na sesjach mi nie brakuje - mówił radny Jacek Kordowski. - To im wzrasta dzięki sesjom oglądalność, ludzie przenoszą się od innych operatorów do tej kablówki. A oni jeszcze chcą za to pieniędzy!
- Jeśli nie potrafią wykorzystać tego, że emisje sesji przyciągają do nich ludzi, to ich problem - dodał radny Piotr Janowski.
A można za darmo
Burmistrz Chełmna ma już inny pomysł, który pozwoli wszystkim mieszkańcom, a nie tylko abonentom jednej kablówki, mieć możliwość obejrzenia sesji.
- W Urzędzie Miasta mamy kamerę, możemy, za grosze, kupić płyty i statyw i sami nagrywać sesje - mówi Mariusz Kędzierski. - Rozmawiałem już z informatykiem, możemy emitować sesje w internecie. Poza tym, nagrać na płyty i za darmo udostępniać zainteresowanym mieszkańcom. Każdy, kto by przeszedł do urzędu i chciał program z ostatniej sesji, otrzymałby płytę, na której sesja - jak do tej pory - nagrana byłaby od początku do końca.
Ten pomysł podoba się radnym.
- Uważam, że trzy tysiące złotych za sesję, to zbyt duże pieniądze, jak na nasze możliwości - mówi Lesław Giżyński. - Natomiast pomysły z nagrywaniem sesji na płyty, które byłyby dostępne dla mieszkańców i jednocześnie emisja programu w sieci, uważam za trafione.
Układ z Sylwią to moja sprawa
W Świeciu materiał z sesji Rady Miasta dla miejscowej TVK Vectra dostarcza... radny Paweł Knapik. By nie doszło do złamania prawa program nagrywany jest jednak ... przez "MMS Studio".
Knapik, choć zasiada w Radzie Miasta, twierdzi, że nie wie dlaczego właśnie chełmińska firma otrzymała z magistratu zlecenia na nagrywanie sesji. Przyznaje, że dostarczają mu materiały także inni operatorzy, którzy - od strony technicznej - nie mieliby problemu z nagrywaniem sesji. Przyznaje, że sam, jako radny nie mógł o to zabiegać. Udostępnia więc chełmińskiej firmie "sygnał".
Zapytany wprost czy prowadzi działalność charytatywną czy dzieli się z Sylwią Jarmołkiewicz pieniędzmi, czyli wspomnianymi 3 tys. złotych za odcinek, nie zaprzecza.
- Układ między mną a Sylwią to moja sprawa - odpowiada Paweł Knapik.
Gabriela Chmiel, radna Rady Miejskiej Świecia twierdzi, że nikt z radnych w Świeciu nie pytał, czy warto tyle pieniędzy podatników wydawać na nagrania sesji.
- Zapytam o to burmistrza podczas najbliższej sesji 26 marca - zapewnia Gabriela Chmiel. - Czy nie było nikogo, kto zrobiłby to taniej. Porozmawiam też z radnymi. Czy w czasie kryzysu mamy aż tyle pieniędzy?