
Restauracja Malinowa Chmurka
Karina Skutnik, właścicielka restauracji Malinowa Chmurka powiedziała nam, że popiera otwieranie restauracji dla klientów, jednak podkreśla, że restauratorzy są straszeni, że jeśli otworzą swoje restauracje, będą musieli zwracać pomoc otrzymaną w ramach tarczy antykryzysowej. - Ja bym może nawet otworzyła, ale straszą mnie, że jeśli otworzę, a dostałam pomoc od państwa, to mogą mi ją zabrać i będę musiała zwracać - podkreśla Karina Skutnik. Jak zauważa, że w Biedronce i w Lidlu jest o wiele więcej osób niż w restauracjach. - Niech będą obostrzenia, ale restauracje powinny być otwarte - mówi właścicielka i dodaje, że restauracja Malinowa Chmurka nie zarabia nawet obecnie na koszty utrzymania. Udało się jednak do tej pory utrzymać wszystkie stanowiska pracy. - Jeszcze miesiąc damy radę, ale dalej nie wiem - reasumuje Karina Skutnik.

Restauracja Drukarnia
- Sytuacja jest bardzo trudna, ale uważam, że jeszcze nie jest odpowiednia pora, aby otworzyć - mówi Marzena Kopistecka, właścicielka restauracji Drukarnia i dodaje, że restauracja uzyskuje pomoc i chociaż jest bardzo ciężko, to jeszcze funkcjonują. Nie zwolnili także żadnego z pracowników.

Restauracja Fantazja Smaków
Paweł Buchalski, właściciel restauracji Fantazja Smaków mówi nam, że popiera restauratorów, którzy mimo obostrzeń otwierają restauracje, ale obawia się, jak większość restauratorów, mandatów i kontroli sanepidu. Jak nam mówi, jeśli większość restauracji w Brodnicy zostanie otwartych mimo obostrzeń, to Fantazja Smaków także zostanie otwarta. Niestety, restauracja była zmuszona zwolnić troje pracowników. Oprócz właścicieli, została jedna pracownica.

Pizzeria Biesiadowo Brodnica
Kamil Gawron, współwłaściciel pizzerii Biesiadowo podkreśla, że podziwia za odwagę osoby, które mimo zakazu otworzyły restauracje, ponieważ będą musiały liczyć się z karami finansowymi oraz z karami nałożonymi przez sanepid. - My otrzymaliśmy informacje, że jeśli będziemy chcieli otworzyć, to pieniądze z tarczy będą musiały zostać zwrócone, a do tego jeszcze kara od sanepidu za otwarcie. Dla nas byłoby to totalnym strzałem w kolano i pewnością tego, że nie przetrwamy już nawet miesiąca - mówi nam Kamil Gawron, współwłaściciel pizzerii Biesiadowo. Wie, że są opinie prawników, którzy uważają, że można otwierać restauracje, ale zauważa, że na batalie sadowe z państwem potrzebny byłby czas i pieniądze. Lokal pizzerii Biesiadowo może łącznie przyjąć 160 klientów. Do tej pory nikogo nie zwolniono. - Etaty wszystkie utrzymaliśmy, ponieważ powiedzieliśmy, że jeżeli pójdziemy na dno, to pójdziemy wszyscy, a mamy tak wspaniałą i zorganizowaną grupę osób tutaj pracujących, że nie byliśmy w stanie podjąć decyzji, żeby kogoś zwolnić - dodaje Kamil Gawron, ale podkreśla, że nie wiedzą, ile czasu będą mogli jeszcze wytrzymać. Na razie dorabia także w innych miejscach, aby mieć pieniądze na koszty utrzymania restauracji Biesiadowo. A koszty stałe restauracja ma identyczne jak w przypadku, gdy jest otwarta dla klientów.