https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rewia i musical w koncercie sylwestrowym w Grudziądzu: Nina Nowak i Teatr Broadway

Teatr Broadway ze Szczecina na grudziądzkiej scenie, w części rewiowej przedstawienia
Teatr Broadway ze Szczecina na grudziądzkiej scenie, w części rewiowej przedstawienia Maryla Rzeszut
Żywiołowo było na scenie grudziądzkiego teatru podczas koncertu sylwestrowego. Śpiew i taniec Teatru Broadway oraz światowe standardy (głównie o miłości) wykonane przez Ninę Nowak - śpiewaczkę obdarzoną niepowtarzalnym altem i urodą wesoło nastroiły publiczność.

Rolę konferansjera i gospodarza wieczoru oraz nocy sylwestrowej wzięła na siebie Anna Janosz, dyrektor CK Teatr w Grudziądzu. Po raz drugi w gmachu przy ul. Focha odbył się koncert sylwestrowy. Anna Janosz przyznała, że aż rok negocjowała z gwiazdą koncertu - Niną Nowak występ w Grudziądzu. Wreszcie udało się i śpiewaczka światowej sławy zgodziła się na koncert sylwestrowy, choć już 1 stycznia śpiewa na innej scenie, a 2 stycznia - wyjeżdża do Istambułu. W Grudziądzu miała trzy wyjścia a wykonała głównie hity musicalowe, choć najbardziej spodobała się widzom w arii operowej (z Carmen Bizeta). Gorące brawa na stojąco całej widowni skłoniły dyrektor Annę Janosz do obietnicy, że koncert Niny Nowak w Grudziądzu będzie w przyszłości zorganizowany.

- Po raz pierwszy jestem w Grudziądzu i ogromnie cieszę się, że publiczności spodobał się mój repertuar. Chętnie wystąpię tu ponownie - mówiła Nina Nowak.

Publiczność była pod wrażeniem
Grudziądzanki Zela Gurajdowska i Maria Studnicka wybrały się we dwójkę na koncert sylwestrowy. - Mąż nie jest zwolennikiem takich imprez, a ja lubię witać nowy rok wśród ludzi, podczas wspaniałego koncertu - zapewnia pani Zela. - Podobają mi się piosenki musicalowe, a także śpiew Niny Nowak. Bardzo dobrze został dobrany repertuar.
Takiego samego zdania była Maria Studnicka. Obie panie po raz drugi wybrały się na koncert sylwestrowy, który uważają za bardzo dobry pomysł. - Chodzimy do teatru także na koncerty niedzielne. Spotykamy tam wielu stałych bywalców, których widzimy także na koncercie sylwestrowym.

Niektórzy widzowie jednak przyznawali, że podczas ubiegłorocznego koncertu sylwestrowego lepiej się bawili (był zespół klezmerowski, Orkiestra im. Johanna Straussa i dwójka solistów). Inni zauważali, że niektórzy członkowie szczecińskiego teatru to bardzo młode osoby, m.in. studenci, którzy jeszcze się uczą i ich obycie sceniczne nie jest jeszcze zbyt doskonałe...

Niemniej - na pewno Broadway tworzą ludzie, którzy z pasją realizują się w tym teatrze, a ich energia udziela się publiczności.

25-osobowy Teatr Broadway ze Szczecina występował już wcześniej w Grudziądzu i ma w tym mieście swoich zwolenników. W noc sylwestrową szczecinianie zaserwowali publiczności ogromną dawkę muzyki i tańca najróżniejszych nurtów. Były niezapomniane hity z musicalu "My fair Lady", "Kabaret", Moulin Rouge", "Chicago". Sama twórczyni Teatru Broadway - Małgorzata Obłój pojawiała się na scenie w coraz to nowych odsłonach, śpiewając głębokim, typowo musicalowym głosem znane utwory. Jest świetna i widać, że kocha scenę, rewię, musical i swój teatr. Ona bowiem jest autorką choreografii, inscenizacji i kostiumów.

Była przerwa kawowa, podczas której częstowano się m.in. tortem, a później - w przerwie na bardziej konkretny posiłek - publiczność ustawiła się w kolejce do szwedzkiego bufetu.

Nie obyło się bez niespodzianki: na początku imprezy zabrakło prądu na korytarzach i w łazienkach teatru. Zapowiadało się, że w przerwach posiłki odbywać się będą przy świecach. Elektryk bardzo szybko uporał się jednak z awarią i światło wróciło...

Niektórzy widzowie zauważyli, że na scenie jest mniej efektów świetlnych, niż zwykle. Część reflektorów z teatru przeniesiona została na scenę w marinie, gdzie odbył się koncert plenerowy z fajerwerkami.

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 04.01.2016 o 17:52, miszcz napisał:

Nie mogę oceniać muzyczno-wokalnej strony widowiska, ale nawet wyłącznie z kablówki- "girlsy"- straszne, jedna chuda, aż jej kostium spadał, reszt przytłusta, brzydka, a "baleciki" żałosne. Okropieństwo!I podzielam zdanie założyciela tematu- brak profesjonalizmu w kwestii nagłośnienia w teatrze- przysłowiowa wręcz choroba akustyków- głuchota.

 

Od sylwestra minęło prawie 2 miesiące a ty wyciągasz ten temat., dlatego pozwolę sobie stanąć w obronie ekipy technicznej.

Nie byłem na tym koncercie więc co do nagłośnienia i oświetlenia się nie wypowiadam. Wiem, że część nagłośnienia została niedawno zakupiona ale jak się planuje dwie imprezy w jednym czasie to mogło być i z nagłośnieniem i oświetleniem gorzej. CKT powinno być wyposażone w doskonały, za duże pieniądze zakupiony profesjonalny sprzęt muzyczny. jeżeli tego nie będzie najlepszy koncert może być położony. Akustyk w teatrze pan Tomek jest doskonały w swoim fachu ale z piasku bata się nie ukręci. 

G
Gość
Nie byłam i nie będę nigdy spędzać sylwestra w teatrze. Z opowiadań znajomych, którzy poszli ze swoimi znajomymi, to totalny niewypał i podobno to co pokazali w tv to najlepszy moment z całego WIDOWISKA. Dla mnie koszmar. Ludzie jakby zebrani z ulicy więc nie wyobrażam sobie tego na żywo.
m
miszcz

Nie mogę oceniać muzyczno-wokalnej strony widowiska, ale nawet wyłącznie z kablówki- "girlsy"- straszne, jedna chuda, aż jej kostium spadał, reszt przytłusta, brzydka, a "baleciki" żałosne. Okropieństwo!

I podzielam zdanie założyciela tematu- brak profesjonalizmu w kwestii nagłośnienia w teatrze- przysłowiowa wręcz choroba akustyków- głuchota.

M
Małgorzata

Szanowny Panie Jury .Jesteśmy teatrem specjalizującym się w repertuarze broadwayowskim .w związku z tym wykonujemy ten konkretny  repertuar w oryginalnych wersjach. Operę włoską często wykonuje  się w języku włoskim i jakoś nikt nie protestuje. Gdybym miała wyreżyserować galę piosenki Polskiej  zapewniam Pana ze byłaby ona wykonana  w odpowiednim języku. Jestem tak jak Pan patriotką i kocham  wszystko co Polskie  ale przy okazji jestem artystką i gram taki repertuar na który jest zapotrzebowanie i który bardzo wszyscy lubimy .Musical jest wykonywany na całym świecie i w każdym państwie teatry śpiewają  go w oryginalnych wersjach literackich .Proszę następnym razem zanim Pan dokona wyboru dokładnie przeczytać jakie pozycje repertuarowe znajdują się w spektaklu  . Ja zawsze czytam.    .Łączę wyrazy Szacunku 

G
Gość

Jaki prezydent,jakie miasto i mieszkańcy taka impreza !

G
Gość

Kolejne IGRZYSKA za pieniądze mieszkańców.Nabijajcie kasę tym nierobom z CK.

k
kestrea

Jakie są wasze wrażenia?

J
Jury

    Na początku jedno pytanie: komu ma służyć teatr i co jest jego zadaniem? Z odpowiedzią na to pytanie nie ma na ogół żadnych problemów, bo większość z nas od razu odpowie, że teatr ma promować wartości kulturalne, najpierw polskie, a potem reszty świata.

   W sylwestrowej rewii stanowczo trudno było dopatrzyć się tego. Znów, podobnie jak w Polskim /podobno/ Radio, czy równie "Polskiej" Telewizji, dominowały elementy kosmopolityczne. Panował wszechobecny język angielski, z małym wyjątkiem, kiedy pojawiła się pieśń "biednego Żyda"  /a skoro tej nacji wszędzie dzieje się krzywda, to czego jeszcze szuka na obczyźnie?/ w języku polskim. To, że był taki dobór tekstów, to tylko i wyłącznie sprawka pani dyrektor, jak powiedziała jedna z artystek. Zatem, co? Rewia tylko dla pani dyrektor? Owszem, były oklaski mniejszości na sali i wstawanie z miejsc, ale nie wszystkich. Były też bezskuteczne wołania z sali o "coś po polsku!'. Część widzów siedziała niczym na tureckim kazaniu, kiedy przez cały nieomal czas słuchać trzeba było tekstów, tak śpiewanych, jak i mówionych, po angielsku. Jako rodzynek pojawiła się aria w języku francuskim, ale jedna jaskółka "wiosny nie czyni" i niezadowolenie pozostało po tym sylwestrowym wieczorze. Do tego trzeba jeszcze uwzględnić istniejący od dłuższego czasu problem z odpowiednim nagłośnieniem sali. Kwestia pierwsza, to odpowiednie rozmieszczenie głośników. Nie jest chyba dobrze, że pierwsze rzędy widzów narażone są na kilkugodzinne katowanie basami, co w praktyce odczuwa się niczym tłuczenie kogoś po klatce piersiowej. Kwestia druga, to chyba brak właściwego balansu pomiędzy mikrofonami solistów, a muzykami. Nawet znając język obcy, trudno jest zrozumieć artykulację mówiącego, czy śpiewającego. Problem nie jest nowy i nie jest to bynajmniej krytyka destrukcyjna. W minionych latach zjawisko owo też istniało, więc może czas, aby odpowiedni ludzie odpowiedzialni za te odcinki, coś z tym zrobili.

     Reasumując, można było być zawiedzionym sylwestrową wizytą w teatrze, bo ten sam bełkot "zdychającego psa" - jak to ktoś trafnie określił w jednym z mediów, mamy na co dzień w radio, czy telewizji. Skoro mamy POLSKIE instytucje kulturalne, to dlaczego tak mało jest w nich POLSKI?!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska