Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reżyser "Drogówki" w Toruniu: - Lubię prowokować, mieszać i wiercić

MJ
Wojciech Smarzowski: - Uważam, że polskie kino jest teraz w bardzo dobrej kondycji.
Wojciech Smarzowski: - Uważam, że polskie kino jest teraz w bardzo dobrej kondycji. Patryk Lewandowski
- Nie interesuje mnie kręcenie filmów błahych, każdy film robię tak, jakby miał być moim ostatnim - mówił Wojciech Smarzowski podczas wczorajszego spotkania z publicznością Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest. Impreza potrwa w Toruniu do niedzieli.

Zanim widzowie mieli okazję przepytać Wojciecha Smarzowskiego, obejrzeli jego ostatni film - kontrowersyjną "Drogówkę".

Dlaczego reżyser zdecydował się nakręcić film o policji? - Dla mnie to nie jest film o policji, tylko o słabości państwa, które nie potrafi egzekwować stanowionego przez siebie prawa - już na początku zaznaczył twórca. - Kilkanaście lat temu robiłem dla telewizji program "Drogówka" i już wtedy wiedziałem, że to dobry temat dla kina. Pomyślałem, że po "Róży" dobrze byłoby odreagować jakimś lekkim filmem.

Choć duża część policyjnego środowiska oburzyła się na sposób, w jaki Smarzowski sportretował stróżów prawa, reżyser przyznał, że nie brakuje policjantów, którzy ze zrozumieniem poklepują go po ramieniu. - Zwłaszcza ci, którzy patrolują ulice, postrzegają ten film dobrze, nie wiem tylko, co na to ich żony - żartował.

Czytaj także: Smolik zagra w Toruniu na zakończenie Tofifest
Podczas rozmowy powracały pytania o fascynację Smarzowskiego złem i pokazywaniem ciemnej strony rzeczywistości. - Kino zawsze karmi się złem, nie jest to żadne odkrycie - uważa reżyser. - Nie chcę robić błahych filmów. Interesuje mnie prowokowanie, mieszanie, wiercenie. Co nie znaczy, że jako widz nie znajduję przyjemności w oglądaniu innych filmów.

Jako przykłady Smarzowski podał m.in. - jak to określił - filmy-bajki, takie jak "Imagine" Andrzeja Jakimowskiego czy "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy. - To właśnie te tytuły powinny reprezentować nas w wyścigu do Oscara - ocenił reżyser. - Ja nie umiałbym takich filmów zrobić, ale je cenię. Zresztą po ostatnim festiwalu w Gdyni uważam, że polskie kino jest w naprawdę dobrej kondycji.

A jak to możliwe, że jeden z najbardziej niepokornych polskich reżyserów, pracował na planie telenowel "Na wspólnej" i "BrzydUla"? Czy się tego wstydzi? - Kiedyś nie umiałem sobie tego ułożyć, ale dziś nie mam z tym problemu - przyznał Smarzowski. - Podzieliłem swoją pracę na to, co robię dla pieniędzy i na to, co i tak bym zrobił. Za to, co zarobię, kręcąc "mielonkę" czy reklamy, kupuję sobie czas. Dzięki temu mogę np. przez pół roku siedzieć nad scenariuszem.

W styczniu na ekrany kin wejdzie najnowszy film autora "Wesela" - "Pod Mocnym Aniołem" według powieści Jerzego Pilcha. Co ciekawe, przy pierwszej lekturze książka wcale specjalnie nie przypadła do gustu reżyserowi. Dopiero po latach, gdy pojawiła się propozycja ekranizacji, znalazł na nią sposób.

Kolejne plany? - Pracuję nad scenariuszem filmu o ludobójstwie na Kresach - zdradził reżyser. - A potem? Zobaczymy. Dziś nie potrafię powiedzieć, jakim człowiekiem będę za dwa lata. A od tego zależy, jakie będę kręcił filmy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska