https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robię to dla brata

Andrzej Bartniak
Janusz Karczewski chętnie demonstrował gołębie, które przed dwoma laty odbyły już niebezpieczną podróż z Hiszpanii do Polski
Janusz Karczewski chętnie demonstrował gołębie, które przed dwoma laty odbyły już niebezpieczną podróż z Hiszpanii do Polski
- To musi być prawdziwy spryciarz - mówią gołębiarze. - Tylko taki gołąb wróci z Hiszpanii.

W piątek oczy większości mieszkańców Barcelony będą wpatrzone w niebo. Taki widok nie zdarza się często. Niemal jednocześnie zostanie wypuszczonych 24 tys. gołębi pocztowych, w tym około 600 z Polski. Podobnie jak przed dwoma i trzema laty, na powrót swoich pupili czekać będą hodowcy z powiatu świeckiego. Jednym z nich jest Janusz Karczewski ze Świecia, który już miał okazję przeżyć zachwyt związany z powrotem ptaka po tak długiej podróży. Przed dwoma laty jego gołąb był najszybszy. Odcinek ponad 1800 km pokonał w dziewięć dni. Kilka dni później wrócił kolejny. - Tym razem wystawiam trzy ptaki, w tym dwa, które już leciały z Barcelony do Świecia - mówi Karczewski. - Jak każdy, mam nadzieję, że zdobędę puchar.

Robię to dla brata

Jednak od samego trofeum cenniejsza jest satysfakcja i uznanie w oczach hodowców. Jeden z czterech punktów w kraju, gdzie zbierano ptaki, wyznaczono w Przysiersku. W minioną sobotę zjechało tam kilkudziesięciu gołębiarzy z regionu. Organizację "koszyko-wania" wzięła na siebie Wiesława Wróblewska, siostra Mariusza Stoltmana, jednego z gołębiarzy tragicznie zmarłych w hali wystawowej w Katowicach. - Myślę, że brat cieszyłby się, że w ten sposób próbuję uczcić jego pamięć - mówi. Mąż pani Wiesławy jest również hodowcą gołębi. Na ten długi lot wytypował jednego ptaka. To znacznie mniej niż np. Piotr Bzdawka z Łasina, który przywiózł ich aż siedem. Przed dwoma laty w z pięciu ptaków nie wrócił żaden. Co się z nimi stało? - Trudno powiedzieć - zastanawia się. - Największym zagrożeniem są drapieżniki. Do tak długich lotów wybiera się szczególne okazy. Wcale nie najszybsze. To musi być uparciuch, prawdziwy spryciarz, taki co znajdzie pokarm i nie da się złapać.
Ptaki przyjęte w Przysiersku przewieziono samochodem do Zielonej Góry. Potem odbędą podróż na kołach do Brukseli, gdzie każdy ptak otrzyma obrączkę i specjalną pieczątkę na skrzydle. Po załatwieniu formalności, ułatwiających późniejszą identyfikację, gołębie pojadą do Barcelony.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska