Trudno dziwić się uczniom, że nie są zachwyceni taką techniczną nowinką: - Moi rodzice zacierają ręce, podoba im się ten pomysł - mówi Maciej Walter, uczeń klasy IIIc w brąchnowskim gimnazjum (gmina Łubianka), który jest dobrym uczniem i jako jeden z niewielu w swojej miejscowości, ma dostęp przez modem do Internetu w domu. - A mnie niezupełnie się to podoba. W mojej klasie kilkoro uczniów ma Internet i kiedy rozmawiamy o internetowym dzienniczku ucznia, chwalą sobie, że rodzice nie tropią, jak się uczymy. Ustawiczny dostęp do ocen sprawiłby, że zanim byśmy poprawili jedynkę, a przecież jest taka możliwość, rodzic już by wiedział, co "w trawie piszczy". To nadmierna ingerencja.
- Pomijając fakt, że mama i tata Internet mają tylko w pracy, nie podoba mi się pomysł "wtrącania się"- Michał, szczupły blondyn z grudziądzkiego liceum ma nadzieję, że dyrektor szkoły nie zechce być zbyt nowoczesny. Przynajmniej nie tak szybko. - O ocenach mówię rodzicom regularnie - zapewnia. - Ale są sprawy, które lepiej... przemilczeć, aby później móc się pochwalić.
Pomysł na stały kontakt
Stanowisko uczniów zrozumieć łatwo. Ale okazuje się, że sami dorośli nie zawsze przychylnym okiem spoglądają na dziennik w sieci: - Mój syn, niestety, unika szkoły, bo nie lubi nauczycieli - martwi się Anna z Torunia, matka 16-letniego Piotra. - Obawiam się, że internetowy dzienniczek niewiele by pomógł, bo znam oceny syna, pedagodzy podają mi je co tydzień. Jeśli naprawdę jest źle, trzeba ucznia skierować do psychologa i tak też zrobiliśmy. Nic też nie zastąpi kontaktu z nauczycielem. Dzienniczek ucznia w Internecie jedynie daje wiedzę na temat ocen i zachowania. Nawet nie zaglądałam do sieci, choć na zebraniu informowano o takiej możliwości.
- Mamy problem z nieusprawiedliwionymi nieobecnościami - mówi Józef Wierniewski, dyrektor V LO w Toruniu. - Można się z nami kontaktować przez internetowy dzienniczek ucznia, ale rodziców niespecjalnie to obchodzi. Nie wszyscy też mają Internet w domu i dlatego nie śledzą w ten sposób postępów swoich dzieci. Na częste nieobecności wywiadówka online nie pomoże.
- Lepszy skutek przynosi kontakt z matką czy ojcem twarzą w twarz, szczególnie jeśli młodzież opuszcza zajęcia - przekonuje dyrektor szkoły Jerzy Warnieło z I LO w Grudziądzu. - Nie mamy takich dzienniczków i nie palę się do tego pomysłu. Może za rok, dwa, kiedy Internet będzie powszechniejszy. Większość naszych uczniów pochodzi z okolicznych wsi, a tam z dostępem do sieci jest krucho. To też nie zastąpi zwykłej wywiadówki, nie sprzyja budowaniu więzi.
Trzeba się cieszyć!
Wywiadówki nie zastąpi, ale o problemie zaalarmuje. I choć tych, którzy to przeczuwają, jest ciągle mało, pamiętajmy, że nowinki przyjmują się powoli, ale jednak się przyjmują.
Wojciech Piórkowski, dyrektor szkoły, do której chodzi Maciej, jest zdania, że internetowe dzienniczki ucznia to świetny pomysł i zamierza udostępnić je rodzicom. - Jeszcze nie mamy ich w szkole, ale właśnie się dowiedziałem, że 8 i 9 lutego odbędzie się w Toruniu konferencja "Informatyka w edukacji", a tam można będzie nabyć konieczne oprogramowanie - zapowiada dyrektor Piórkowski.
- Jeśli nie będzie drogie, z pewnością je kupimy. To świetny pomysł na stały kontakt z rodzicem, mimo iż w naszej gminie dostęp do Internetu to wciąż luksus.
Nauczyciele, którzy popierają pomysł, przekonują, że nie tylko rodzice, ale i sami uczniowie powinni być zadowoleni. Bo dzięki tak jawnej informacji, trzeba będzie z niektórych rzeczy tłumaczyć się w domu na bieżąco. A więc zanim sytuacja będzie alarmująca! Zatem, jeśli dojdzie do awantury, to niedużej. Być może jednak dzięki niej uda się uniknąć burzy, jaką może wywołać jedynka na półrocze.
A to przecież pocieszające.
Dzienniczki - tak czy nie?
A jakie jest Wasze zdanie? Chcielibyście, żeby takie internetowe dzienniczki działały? A może macie już jakieś doświadczenia? Piszcie!
[email protected]