Dorośli są zdeterminowani. - Miejsce sześciolatków jest w przedszkolu! - przekonuje Agnieszka Lewandowska, która jest lokalną koordynatorką ogólnopolskiej akcji "Ratujmy Maluchy".
Rodzice, którzy sukcesywnie się do niej przyłączają walczą o powstrzymanie reformy, która nakłada obowiązek posłania sześciolatków do pierwszych klas. Zgodnie z założeniami resortu edukacji ma ona wejść w życie w 2014 roku. Wówczas - w tym "przełomowym roku" - w szkołach podstawowych w jednych oddziałach spotkają się dzieci z dwóch roczników.
Przeczytaj także:Czy posłać sześciolatka do szkoły? W 2014 nie będzie już wyboru
Żeby tak się nie stało, opiekunowie zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. - Domagamy się, aby rząd zrezygnował z tej reformy całkowicie - postuluje Tomasz Elbanowski, inicjator akcji "Ratujmy Maluchy" i prezes Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców.
Na listy wpisują się też opiekunowie "dzisiejszych" dwu-, trzy- i czterolatków. Wśród nich jest m.in. Krzysztof Wesołowski, koordynator akcji z Włocławka: - Zależy mi na przyszłości mojego syna - podkreśla tata trzyletniego Mateusza.
I dodaje: - Na razie zebraliśmy ponad 226 tysięcy podpisów. Mamy czas do 1 czerwca, aby zdobyć minimum pół miliona, żeby odbyło się referendum.
Kto najchętniej sięga po długopisy i popiera akcję? - Rodzice oczywiście. Najtrudniej przekonać ludzi starszych - ubolewa koordynator z Włocławka. - Oni twierdzą, że ten problem już ich nie dotyczy. Według mnie to błędne myślenie. Tu chodzi przecież o kształtowanie postawy całego społeczeństwa.
Anna Kubas-Fałczyk, mama dwuletniej Marysi i jednocześnie koordynatorka "Ratujmy Maluchy" z Torunia uważa: - To ja, jako rodzic chcę mieć wybór, w jakim wieku posłać córkę do szkoły.
Mamie Marysi wtóruje grudziądzanka. - Gdy za rok moja sześcioletnia Gosia pójdzie do pierwszej klasy razem z siedmiolatkami, nie będzie sobie radziła tak dobrze jak w grupie równolatków - obawia się Agnieszka Lewandowska. Niepokój matek i ojców podziela Urszula Moszczyńska, psycholog dziecięcy z Warszawy: - Im młodsze dziecko, tym trudniej się koncentruje. Pomyślmy chociaż o konkursach szkolnych. Przecież tu nie ma mowy, żeby szanse były wyrównane. Sześciolatek w starcie z siedmiolatkiem przegra, bo jego rozwój zarówno fizyczny jak i psychiczny jest słabszy.
Natomiast psycholog dziecięcy z Grudziądza, Katarzyna Kobylacka-Sikora sądzi: - Nauka w grupie zróżnicowanej wiekowo może przynosić korzyści. Dzieci starsze uczą się opieki nad młodszymi, a młodsze mają motywację, aby doścignąć starsze w ich osiągnięciach.
Jeśli chcecie poprzeć ogólnopolską akcję, "namiary" na lokalnych koordynatorów znajdziecie m.in. na stronie www.ratujmaluchy.pl
Czytaj e-wydanie »